Dolar NZD zareagował dynamicznym spadkiem, przez co notowania NZDUSD znalazły się na poziomach niewidzianych od listopada 2020 roku. Negatywna reakcja została jednak szybko wymazana, co można tłumaczyć faktem, iż wprowadzony lockdown w Nowej Zelandii ma potrwać jedynie 3 dni, a gdy aktualna fala zachorowań się skończy, należy oczekiwać powrotu do ścieżki podwyżek stóp procentowych w NZ.
Jeśli chodzi z kolei o główną parę walutową - EURUSD, wczoraj inicjatywę ponownie przejęła podaż, przez co kurs znalazł się ponownie na wysokości wsparcia w rejonach 1,1700. Dziś o poranku obserwujemy korektę, jednak główny sentyment wciąż pozostaje spadkowy, a każdy kolejny atak na wspomniane wsparcie może rodzić ryzyko jego przełamania. Jeśli do takiego wybicia by doszło, notowania miały szansę przetestować kolejne wsparcie wypadające w rejonach kolejnego okrągłego poziomu 1,16 USD.
Patrząc na dzisiejszy kalendarz, o godzinie 11:00 poznamy finalne dane o lipcowej inflacji ze strefy euro, a po południu o 14:30 opublikowane zostaną opublikowane wskaźnik CPI z Kanady, a także dane z rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. Uwagę należy także zwrócić na raport Departamentu Energii USA o stanach magazynowych ropy naftowej - godzina 16:30. Ponadto w centrum uwagi inwestorów jest także protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, który poznamy o 20:00.
Polski złoty utrzymuje się w środę w rejonach poziomu odniesienia. Nasza krajowa waluta nie zareagowała na dane dotyczące zatrudnienia i wynagrodzeń. Wzrost zatrudnienia w lipcu w Polsce okazał się niższy niż oczekiwano, rozczarowały także płace. Po godzinie 10:00 złoty nieznacznie umacnia się do dolara, za amerykańską walutę trzeba zapłacić 3,8892 zł. Euro kosztuje 4,5587 zł, frank 4,2531 zł, a funt 5,3465 zł.
Łukasz Stefanik