– Udało nam się przeprowadzić tę ofertę na polskim rynku, mimo że bankierzy inwestycyjni mówili nam, że konieczne będzie wyjście za granicę. W Polsce udało się to zrobić taniej – mówi Paweł Surówka, prezes PZU.
Zagraniczna byłaby droższa ze względu na prowizje i koszt zabezpieczenia waluty.
Formalnie są to obligacje dziesięcioletnie. – Ale zobowiązaliśmy się, a inwestorzy nam uwierzyli, że wykupimy je po pięciu latach, dlatego wyceniane są jako obligacje pięcioletnie – wyjaśnia Surówka.
Tomasz Kulik, członek zarządu i dyrektor finansowy PZU, zaznacza, że pozyskana z obligacji podporządkowanych kwota wystarczy do wzmocnienia kapitałów spółki po tym, jak współczynnik wypłacalności Solvency II zmalał po sfinalizowania przejęcia akcji Pekao do 180 proc. (transakcja ta kosztowała PZU 6,5 mld zł). Po emisji obligacji podporządkowanych współczynnik ten wróci do 200 proc., poniżej którego PZU nie chce schodzić. Ze słów zarządu wynika, że obecnie nie ma planów emisji podobnych instrumentów. – Zadeklarowaliśmy politykę dywidendową i wzmocnienia kapitału. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, zapisana w strategii polityka dywidendowa jest zapewniona – mówi Surówka. Przyjęta jesienią polityka PZU zakłada przeznaczanie na dywidendę nie mniej niż 50 proc. zysku netto grupy.
– Ważne jest także to, że kapitał potrzebny jest nam nie tylko do wypłaty wysokich dywidend, ale także do wzrostu organicznego. Posiadany kapitał pozwala nam łączyć wypłatę dywidendy i rosnąć w satysfakcjonującym tempie – mówi Surówka.