Z tego też powodu zarząd nie zakłada istotnego wpływu zaistniałej sytuacji epidemiologicznej na wyniki i perspektywy dalszego rozwoju firmy. Z drugiej strony przyznaje, że nie dysponuje wystarczającymi danymi pozwalającymi precyzyjnie oszacować wpływ koronawirusa na działalność i wyniki grupy w kolejnych kwartałach. Wskazuje m.in. na istnienie dużego ryzyka spowolnienia gospodarczego w Europie, co może ograniczać ilość przewozów.
Trans Polonia zapewnia, że dziś w podstawowym biznesie obejmującym drogowy transport paliw (w 2019 r. zapewnił ponad połowę przychodów), skupionym głównie na obsłudze sieci detalicznej Orlenu i Lotosu, dostawy odbywają się bez zakłóceń i zgodnie z założeniami. Nie zmienia to faktu, że w kolejnych miesiącach spadek konsumpcji paliw na polskich stacjach może przełożyć się na zniżkę obrotów w przewozach tych produktów. Trans Polonia spodziewa się też spadku zapotrzebowania na transport paliwa lotniczego.
Zarząd odnotowuje też pewien spadek zamówień składanych przez firmy petrochemiczne. Co więcej, pojawiają się utrudnienia w realizacji przewozów. Ponieważ transport większości chemikaliów wiąże się z przekraczaniem granic rośnie liczba różnych kontroli i wydłuża się czas obsługi niektórych zleceń. Z kolei w biznesie przewozu mas bitumicznych Trans Polonia ma do czynienia ze zjawiskiem sezonowości. To konsekwencja obsługi zleceń firm drogowych, które gros prac realizują od wiosny do jesieni. Obecnie nie ma ich jeszcze zbyt dużo.
Niezależnie od tego, jakie będą następstwa pandemii, zarząd Trans Polonii przekonuje, że grupa jest przygotowana na każdy scenariusz. Co więcej, monitoruje sytuację i stara się minimalizować zagrożenia. To w połączeniu ze zdywersyfikowaną działalnością i dobrą sytuacją finansową, będącą m.in. konsekwencją wypracowania w 2019 r. rekordowych wyników, ma zapewnić grupie prawidłowe funkcjonowanie w warunkach ewentualnego spowolnienia. TRF
Notowania akcji na stronie:
