Środowa sesja przerwała bardzo dynamiczny, trwający od ponad dwóch tygodni trend wzrostowy na akcjach The Farm 51. W tym czasie papiery notowanego na NewConnect producenta gier komputerowych zyskały na wartości ponad 50 proc. We wtorek kosztowały już 6,5 zł. W środę ich notowania zmalaly przejściowo do nawet 5,88 zł, czyli o 9,6 proc. Wyprzedaży towarzyszły wyraźnie większy niż w poprzednich dniach wolumen obrotów.
Skokowy wzrost kursu na przełomie maja i czerwca wynikał z wygórowanych oczekiwań graczy związanych ze zbliżającą się premierą gry "Deadfall Adnevtures".
To najważniejszy projekt, nad którym gliwicka spółka pracuje od kilku już lat. Jego premiera była już kilkukrotnie przesuwana. Produkcja łączy w sobie elementy strzelanki (FPS) i gier przygodowych. Jej stworzenie pochłoneło ok. 3 mln zł co oznacza, jest to największy tytuł w historii firmy.
W środę The Farm 51 poinformował jednak niespodziewanie (na targach E3 w Los Angeles gdzie firma prezentowała swój produkt), że gra trafi na rynek dopiero 27 września zamiast, tak jak planowano, 31 lipca. Zarząd tłumaczy poślizg chęcią wzbogacenia gry o nowy moduł – tryb kooperacji (z ang. cooperative). Jest przekonany, że decyzja zwiększy potencjał sprzedażowy gry, który szacowany jest, tak przynajmniej wynikało z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli spółki, na kilkaset tysięcy kopii. - Decyzja o rozbudowaniu podstawowej wersji gry została podjęta wspólnie z wydawcą „Deadfall Adventures" (jest nim koncern Nordic Games – red.) – zapewnia Robert Siejka, prezes technologicznej spółki. Twierdzi, że krok poprzedzony był szeregiem konsultacji z rynkowymi ekspertami jak i samymi graczami. Przypomina, że nowa forma rozgrywki nie była uwzględniona w pierwotnym zarysie projektu gry i wynikającym z niego harmonogramie produkcji. Nie zdradza, o ile w związku z tym zwiększą się koszty produkcji. Zapewnia, że The Farm 51 nie planuje kolejnych przesunięć premiery. – Projekt traktujemy absolutnie priorytetowo. Obecnie gros naszego zespołu koncentruje się na rozbudowie gry – podsumowuje Siejka.
W 2012 r. kierowana przez niego firma miała 2,66 mln zł przychodów (1,24 mln zł rok wcześniej) i 20 tys. zł zysku netto (90 tys. zł straty).