– Z uwagą przyglądamy się, jak na giełdzie radzą sobie CD Projekt czy City Interactive. Ich akcje cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów. Dlatego nie wykluczam, że w przypadku gdy będziemy planowali większe inwestycje, sfinansujemy je ze środków pozyskanych na rynku kapitałowym – mówi Paweł Marchewka, prezes i główny udziałowiec Techlandu.
Kierowana przez niego spółka ma na koncie największy sukces w historii polskiej branży gier wideo. – Sprzedaż „Dead Island" przekroczyła właśnie 6 mln kopii – oświadcza Marchewka. Wynik jest daleko lepszy, niż zakładano. Techland liczył, że jego grę o zombie kupi 3 mln fanów. Tytuł zadebiutował jesienią 2011 r.
Doskonałe wyniki sprzedaży „Dead Island" sprawiły, że w tym roku spółka wypuściła na rynek kontynuację gry – „Dead Island: Riptide". W tym roku premierę miał również „Call of Juarez Gunslider", kolejna odsłona sagi dziejącej się na Dzikim Zachodzie. Sprzedaż tytułów z tej serii sięgnęła do tej pory 3 mln egzemplarzy.
W przyszłym roku Techland planuje kolejne dwie duże premiery. Na zakończonych w zeszłym tygodniu targach branży gier komputerowych E3 w Los Angeles prezentował gry: „Hellraid" i „Dying light". Bohaterami obu ponownie będą zombi, co uczyni polską spółkę niekwestionowanym światowym liderem tego niszowego, ale bardzo lukratywnego segmentu rynku.
Pierwszy z tytułów zostanie wydany na komputery PC oraz konsole Xbox360 oraz PS 3. – Drugi ukaże się aż na pięciu platformach. Oprócz PC i Xbox360 oraz PS3 wydamy go również na konsole nowej generacji Xbox One i PS4 – mówi Marchewka. Nie zdradza budżetu produkcji. Twierdzi, że będą to znaczne, liczone w dziesiątkach milionów złotych kwoty. Zapewnia, że dzięki sukcesowi „Dead Island" Techland będzie w stanie samodzielnie sfinansować (przy wsparciu wydawców) oba tytuły. Nie chce rozmawiać o oczekiwanej sprzedaży. „Dying light", według niego, ma jednak potencjał sprzedażowy wyższy niż „Dead Island".