– Myślimy o wejściu w pierwszej kolejności na rynki niemiecki i rosyjski. Musimy wcześniej przetłumaczyć nasze aplikacje na lokalne języki, podpisać umowy z operatorami na usługi transmisji danych, stworzyć data center (centra przetwarzania danych – red.) oraz zadbać o odpowiednie wsparcie marketingowe – wylicza związane z tym wydatki Tomasz Waligóra, prezes DSG. Szacuje je na 5–6 mln zł.
Na razie firma prowadzi prace koncepcyjne związane z wyjściem poza Polskę.
– Spodziewam się, że w II półroczu rozpoczniemy rozmowy na temat pozyskania lokalnych partnerów, którzy na początek będą nas wspierać przy pozyskiwaniu klientów – twierdzi prezes. Jego zdaniem optymalnym terminem upublicznienia spółki będzie I półrocze 2012 r. Firma będzie chciała zadebiutować na początek na NewConnect, a potem przenieść się na główny parkiet. Waligóra nie chce zdradzać szczegółów planowanej oferty. Twierdzi, że ze wspólnikiem (mają po 50 proc. papierów) nie zamierzają zmniejszać zaangażowania. – Myślę, że nowi akcjonariusze mogą nabyć od 15 do 30 proc. kapitału – wskazuje.
Kierowana przez niego spółka miała w 2010 r. 10 mln zł przychodów i 1,7 mln zł zysku netto. Wysoka rentowność to efekt znacznego udziału (ok. 70 proc.) w przychodach długoterminowych umów, w ramach których klienci płacą comiesięczny abonament za korzystanie z usług.
– Chcemy w 2011 r. rosnąć co najmniej w 20-proc. tempie. Jestem jednak przekonany, że dynamika będzie większa – zapowiada prezes DSG. W kolejnym roku, dzięki rozpoczęciu ekspansji zagranicznej, tempo rozwoju technologicznej firmy powinno być jeszcze większe.