Po pierwsze, w centrum uwagi inwestorów nadal pozostaje sytuacja na Bliskim Wschodzie. Przedłużają się walki na terenie Strefy Gazy, nie ustają także ataki jemeńskich bojówek Huti na statki przepływające przez Morze Czerwone. Niemniej warto mieć na uwadze, że o ile te informacje podsycają niepewność wokół sytuacji w tym kluczowym z punktu widzenia ropy rejonie świata, o tyle nie przekładają się na razie istotnie na produkcję oraz handel ropą naftową.
Na razie trudno też ocenić realny wpływ samej konieczności przekierowania tras statków z Kanału Sueskiego na trasę wokół Afryki. Co jednak ciekawe, po niemal dwóch tygodniach od informacji o tym przekierowaniu największe firmy transportowe, w tym Maersk, podały, że wracają do kierowania statków przez Morze Czerwone.
Po drugie, ceny ropy naftowej są wspierane przez oczekiwania luzowania polityki monetarnej przez Fed. Przedstawiciele tej instytucji w ostatnich tygodniach sygnalizowali gotowość do tzw. pivotu, a dane makroekonomiczne z USA dodatkowo uzasadniają scenariusz obniżek stóp procentowych w kolejnym roku, być może nawet już w jego pierwszej połowie. Potencjalne niższe stopy procentowe oznaczają niższe koszty finansowania przedsiębiorstw i konsumentów, co wspiera wzrost gospodarczy, a to z kolei przekłada się na oczekiwany wyższy popyt na paliwa.