Powell zdołał swoim przekazem (bardziej „gołębim", niż oczekiwano) dać optymistyczny impuls rynkom, co przełożyło się na lekkie zwyżki cen większości surowców. Huragan Ida przyczynił się natomiast do wzrostu cen ropy naftowej. Baryłka ropy WTI kosztowała po południu 68,7 USD, czyli około 5 proc. więcej niż przed tygodniem. Prawdziwym testem dla rynku naftowego będą jednak w nadchodzących dniach skutki huraganu, konferencja OPEC oraz dane PMI z Chin.
Sygnały gospodarcze z Chin na pewno będą wpływały również na rynek metali przemysłowych. W poniedziałek po południu za tonę miedzi płacono w Londynie 9410 USD. To o 5,8 proc. więcej niż w zeszłotygodniowym dołku. Do tegorocznego szczytu brakuje jeszcze 10 proc. Zwyżki kontynuowało też aluminium. Jego cena sięgnęła w poniedziałek rekordowych 2649,5 USD za tonę i była o 34 proc. wyższa niż na początku roku. Jeśli dane z Chin przyniosą kolejne oznaki spowolnienia gospodarczego, to powinno się to negatywnie odbić na cenach tych metali.
Złoto lekko traciło podczas poniedziałkowej sesji, bo apetyt inwestorów na ryzyko wzrósł. Uncja kruszcu kosztowała po południu 1816 USD. Od sierpniowego dołka cen wzrosła o 5 proc., ale od początku roku spadła o 4,2 proc., a od szczytu z czerwca o 4,9 proc. ¶