Surowiec gatunku WTI kosztował już nawet 82 USD za baryłkę. To aż o 68 proc. więcej niż na początku roku i najwięcej od października 2014 r. Cena ropy gatunku Brent wzrosła natomiast do 84 USD za baryłkę i była najwyższa od października 2018 r. Rosnące ceny są w dużym stopniu reakcją na kryzys energetyczny, który dotyka m.in. Europy Zachodniej. Mamy do czynienia ze wzrostem popytu – gromadzeniem paliw (nie tylko ropy, ale też gazu ziemnego i węgla) przed zimą, a podaż pozostaje ograniczona. Kraje OPEC+ trzymają się planu powolnego luzowania limitów produkcyjnych, a administracja Bidena nie sprzyja krajowym producentom surowca. Saudyjski koncern naftowy Aramco szacuje, że rynkowe niedobory zwiększyły popyt na ropę o 500 tys. baryłek dziennie, a Citigroup prognozuje, że wzrost ten może sięgnąć nawet 1 mln baryłek dziennie. W poniedziałek drożała też większość metali przemysłowych. Cena aluminium sięgnęła po południu 3039 USD za tonę i była najwyższa od 13 lat. Miedź kosztowała późnym popołudniem 9559 USD za tonę, ale jej cena wróciła dopiero na poziom z połowy września. Wpływ na wzrost cen niektórych metali mają przestoje w produkcji w Chinach oraz w Indiach będące objawami kryzysu energetycznego. Złoto nieznacznie zyskiwało podczas poniedziałkowej sesji, dochodząc do 1760 USD za uncję. Od początku roku staniało ono o ponad 7 proc. ¶