Widać to było choćby w notowaniach cen ropy naftowej. Baryłka surowca gatunku WTI kosztowała nad ranem 66,5 USD. Koło południa jej cena przebiła 69 USD, a w okolicach godziny 16 wynosiła 68,5 USD. Odbiła się więc od wtorkowego dołka (była wówczas poniżej 65 USD), ale wciąż daleko jej do poziomu sprzed fali paniki wywołanej przez nowy wariant koronawirusa. W zeszły czwartek za baryłkę ropy WTI płacono przecież 78 USD, czyli o prawie 13 proc. więcej niż w środowe popołudnie. Być może w czwartek impuls wzrostowy dla cen ropy zapewni grupa OPEC+. Będzie ona debatowała nad tym, czy dalej zwiększać produkcję w dotychczasowym tempie (czyli podnosząc ją co miesiąc o 400 tys. baryłek dziennie). Wcześniej było mało sygnałów, że OPEC+ zmieni kurs, ale niepokój związany z wariantem Omikron może jednak ją skłonić do większej ostrożności w zwiększaniu podaży.
W środę taniała większość metali przemysłowych. Cena miedzi zeszła w kontraktach trzymiesięcznych w Londynie do 9510 USD za tonę, czyli była o ponad 1 proc. niższa niż dzień wcześniej. Jeszcze w zeszłym tygodniu dochodziła ona do 9900 USD za tonę.
Lekko zyskiwało za to złoto. Jego cena doszła podczas środowej sesji do 1792 USD za uncję. Było to jednak tylko umiarkowane odreagowanie po wtorkowej przecenie. Cena kruszcu była wciąż niższa niż w piątek (1815 USD) czy 18 listopada (1870 USD). Złoto od początku roku staniało o 5,5 proc. ¶