Na stacjach paliwa na razie nie zdrożeją

To konsekwencja stosunkowo niskich cen w hurcie, ale tylko paliw pochodzących z krajowej produkcji. Te z importu są droższe. Tańsze nie wszyscy mogą jednak kupić w takich ilościach, w jakich by chcieli. Obecna sytuacja może się zmienić po wyborach.

Publikacja: 10.09.2023 21:00

Z danych e-petrol.pl wynika, że obecnie w Europie tańszy diesel niż w Polsce jest tylko w Turcji i B

Z danych e-petrol.pl wynika, że obecnie w Europie tańszy diesel niż w Polsce jest tylko w Turcji i Bułgarii. W przypadku benzyny Pb95 do tego grona dołącza jeszcze tylko Rumunia.

Foto: WENDELL FRANKS/AdobeStock

W ubiegłym tygodniu ceny większości paliw na polskich stacjach spadły, mimo że analitycy przewidywali ich zwyżki. I tak 6,43 zł kosztował średnio diesel, 6,6 zł – benzyna Pb95 i 2,82 zł – autogaz. Według Jakuba Boguckiego, analityka rynku paliw e-petrol.pl, kierowcy mniej płacą na stacjach, gdyż stosunkowo niskie ceny obowiązują w hurcie. Tym samym stacje mają przestrzeń do ich utrzymywania na dotychczasowym poziomie. – Czy sytuacja taka będzie trwała, trudno zgadywać, biorąc pod uwagę, że ropa nam drożeje, a złoty słabnie. To w końcu od siły waluty zależy to, w jakich cenach kupowany jest surowiec – mówi Bogucki. W piątek kurs ropy Brent przekraczał 90 USD za baryłkę i był najwyższy od listopada ubiegłego roku. Z kolei kurs USD zbliżał się do 4,3 zł i był najwyższy od kwietnia. Mimo niesprzyjającego otoczenia ceny paliw na polskich stacjach nadal mogą być stosunkowo niskie. – Wydaje się, że dalsze spadki są zupełnie realne w kolejnych dniach. Warto też zauważyć, że po wakacjach może się zmniejszyć ilość tankujących aut osobowych, ale nie wydaje mi się, żeby miało to poważny wpływ na wyniki stacji, które jednak w wakacje sprzedawały wiele paliw z rabatami – twierdzi Bogucki.

Trzeba też pamiętać, że już 15 października odbędą się w Polsce wybory parlamentarne. W ocenie części specjalistów to kluczowy czynnik, który powoduje, że w tym czasie ekipa rządząca i kontrolowane przez nią spółki nie będą chciały zrażać wyborców podwyżkami cen na stacjach. Stąd też pojawiają się perturbacje na rynku hurtowym.

Limity odbioru

Shell, który na koniec czerwca miał nad Wisłą 456 stacji, obserwuje ostatnio na rynku dużo tańszą ofertę paliwową producentów krajowych od tej mającej miejsce w innych krajach europejskich. Przekłada się to na niższe ceny w detalu, ale jednocześnie powoduje, że część importerów ograniczyła zakupy poza Polską. „Ostatecznie niektórzy producenci i dostawcy krajowi faktycznie limitują możliwości odbioru paliw w hurcie, nie mogąc sprostać popytowi. Mogą to odczuć szczególnie podmioty, które nie mają umów długoterminowych, a działają na rynku spotowym” – informuje biuro prasowe Shell Polska. Spółka nie chce szacować, jakich cen benzyny, diesla i autogazu do końca tego roku mogą się spodziewać kierowcy w Polsce, a nawet przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Podaje jedynie, że składa się na to wiele czynników wewnętrznych i zewnętrznych, a jej priorytetem jest zachowanie ciągłości operacyjnej na stacjach i zapewnienie klientom potrzebnego paliwa. Shell, podobnie jak wiele innych sieci, uruchomił w wakacje specjalną akcję promocyjną, w ramach której oferował tańsze paliwa i inne produkty. To spowodowało wzmożony ruch na jego stacjach. Shell nie ujawnia, czy i jak przełożyło się to na jego wyniki finansowe. Te prawdopodobnie były dobre, bo od 1 września do 31 października uruchomił nową promocję, w ramach której proponuje zniżki na benzyny i diesla.

Na przedłużenie oferty rabatowej na swoich stacjach w Polsce zdecydował się z kolei MOL. Węgrzy mają już w naszym kraju około 80 obiektów detalicznej sprzedaży paliw działających pod ich sztandarową marką MOL. Docelowo będzie ich ponad 400, bo tyle przejęli dawnych placówek Lotosu. „Kierowcy, którzy dołączą do programu lojalnościowego MOL Move, który w sześć tygodni od startu zebrał pół miliona użytkowników, mogą tankować ze zniżką do końca października” – informuje biuro prasowe MOL. Spółka zniżki ma też dla obecnych klientów. Nie chce komentować kwestii związanych z cenami paliw, jak również tego, ile mogą kosztować przed wyborami. „Nie jest naszą rolą komentowanie kwestii politycznych w Polsce, ani w żadnym innych kraju, w którym działamy. Skupiamy się na oferowaniu naszym klientom możliwie najlepszych produktów i usług, bez względu na otoczenie polityczne” – przekonuje MOL. Pytany o sytuację na polskim rynku hurtowej sprzedaży paliw podaje jedynie, że nie prowadzi działalności w tym obszarze.

Czytaj więcej

Globalny popyt na ropę rośnie, ale w Europie będzie spadał

Nieopłacalny import

Na rynku hurtowym bardzo aktywna jest za to grupa Unimot. „Jako największy niezależny importer paliw w Polsce zaopatrujemy zarządzane przez nas stacje w paliwa i priorytetowo traktujemy naszych partnerów franczyzowych jeśli chodzi o dostawy paliw, zaopatrując ich w produkt w miarę rynkowych możliwości. Warto zaznaczyć jednak, że w związku z tym, że paliwa oferowane przez grupę pochodzą z importu i odzwierciedlają realną cenę zakupu tego produktu na światowych rynkach, są one sprzedawane w cenie wyższej od oferowanej przez lokalnych producentów i ich cena jest nie zawsze akceptowana przez klientów hurtowych” – informuje biuro prasowe Unimotu. Dodaje, że efektywność importu diesla uzależniona jest w szczególności od wysokości premii lądowej, czyli od różnicy pomiędzy krajowymi i europejskimi notowaniami. Tymczasem w ostatnim czasie spadła ona do historycznego minimum wynoszącego mniej niż 300 zł za 1 m sześc. Dla porównania na początku roku sięgała 800 zł. Unimot twierdzi, że trend spadkowy tego wskaźnika, w otoczeniu wzrastających notowań ropy, jest zjawiskiem normalnym, ponieważ importerzy biorą na siebie część podwyżki surowca, tym samym chroniąc konsumentów. „Jednak aktualny poziom premii lądowej powoduje, że import diesla staje się nieopłacalny” – twierdzi Unimot. Odnosząc się do wyników swojej grupy, zauważa, że około 20 proc. wolumenu oleju napędowego sprzedawanego w Polsce ma zakontraktowane w oparciu o stawki rynkowe (formuła Platts). Pewną część produktu sprzedaje jednak ze stałą marżą. Pomaga również eksport do Ukrainy i w tym zakresie sytuacja na polskim rynku jest dla wyników grupy neutralna.

Unimot paliwa sprzedaje również w detalu poprzez sieć Avia. Na koniec czerwca miał już 119 stacji. W tym biznesie spółka podejmuje działania, które mają na celu długofalowe utrwalanie wizerunku sieci Avia jako atrakcyjnej cenowo. „Staramy się utrzymywać korzystną dla klientów politykę cenową przez cały rok i tak było również w wakacje. Realizujemy politykę niskich cen na stacjach dla wszystkich klientów i niezależnie od dodatkowych mechanizmów, takich jak ograniczenia czasowe i wolumenowe, konieczność pobrania aplikacji i przekazania swoich danych, czy też konieczność zakupu produktów z oferty pozapaliwowej” – przekonuje Unimot. Dodaje, że na bieżąco analizuje rynek i dostosowuje się do lokalnej konkurencji. Ze względu na skomplikowaną sytuację na polskim rynku paliw również on nie chce prognozować przyszłych cen.

Kluczowe ropa i USD

Anwim, który zarządzał na koniec czerwca 414 stacjami działającymi pod szyldem Moya, zauważa, że sytuacja na rynku paliw jest dynamiczna, a ceny paliw podlegają wpływom wielu zmiennych czynników. – Jednym z głównych determinantów cen paliw jest cena ropy na światowych rynkach, która jest podatna na wahania spowodowane różnymi czynnikami, takimi jak geopolityka, podaż i popyt na rynku globalnym, a także kwestie związane z produkcją ropy. Duże znaczenie mają także fluktuacje na rynku walutowym – mówi Rafał Pietrasina, prezes Anwimu. Dodaje, że ceny paliw na rynku międzynarodowym są wyrażane w USD, a zatem zmiany w kursach walutowych mogą znacząco wpłynąć na cenę paliw w kraju. Detaliczne ceny paliw uzależnione są także od sytuacji na lokalnych rynkach, w tym od konkurencji pomiędzy poszczególnymi stacjami, a także od bilansu popytowo-podażowego. – Dlatego przewidywanie rzędu ich wielkości wiąże się z dużym marginesem błędu. Natomiast na krótkotrwałe obniżki cen paliw z pewnością wpływają akcje promocyjne, tak jak wakacyjne obniżki, ale niekoniecznie przekładają się one na długoterminowe trendy cenowe – twierdzi Pietrasina.

Na stacjach Moya zakończyła się już wakacyjna promocja. Przyniosła ona wzrost popytu zarówno na paliwa, jak i pozostałą ofertę. Anwim zapewnia, że w ramach jego aplikacji klienci przez cały rok mają jednak do dyspozycji wiele ciekawych ofert i rabatów. Ponadto spółka cały czas stawia na dynamiczny rozwój, zarówno poprzez wzrost liczby placówek, którymi zarządza, jak i poprzez rozbudowę oferty. Odnosząc się do sytuacji związanej z dostawami paliw do stacji, przekonuje, że te do obiektów Moya odbywają się bez zakłóceń, stosownie do zapotrzebowania. – Posiadamy również ofertę dla klientów hurtowych, przy czym jej poziom uzależniony jest od kosztów zakupu paliwa, w tym paliwa z importu – twierdzi Pietrasina.

Potrzebne umowy

Tradycyjnie o zawirowania na polskim rynku paliw oskarżana jest grupa Orlen. Podobnie jest ze sprawą dotyczącą problemów, jakie mają niektóre firmy z hurtowymi zakupami takich ilości paliw, na jakie składają zamówienia. Płocki koncern na pytania w tej sprawie od dłuższego czasu odpowiada zdawkowo. „Dostawy benzyny i oleju napędowego do wszystkich naszych klientów zewnętrznych oraz na stacje paliw Orlen przebiegają bez zakłóceń. Produkcja własna w rafineriach w Płocku i Gdańsku, uzupełniana importem realizowanym przez koncern, jest wystarczająca, aby wszyscy odbiorcy, którzy posiadają umowy z grupą Orlen, byli zaopatrywani w taką ilość paliwa, jaką zadeklarowali” – twierdzi biuro prasowe koncernu. Przypomina, że grupa posiada około 65 proc. polskiego rynku paliw, obejmującego łącznie sprzedaż detaliczną prowadzoną przez stacje koncernu i hurtową na rzecz klientów zewnętrznych. Pozostała część rynku bilansowana jest importem i obsługiwana przez inne firmy.

Orlen uważa, że ceny na stacjach paliw są pochodną cen hurtowych, na które wpływ mają czynniki makroekonomiczne. „Ceny te, nie tylko w Polsce, ale całej Europie, zależą przede wszystkim od notowania gotowych produktów paliwowych, czyli benzyny i diesla na europejskich giełdach. O notowaniach tych nie decydują poszczególne koncerny paliwowe, a czynniki rynkowe, czyli relacja pomiędzy podażą a popytem” – twierdzi spółka. Dodaje, że nie udostępnia prognoz ani przewidywań rynkowych, dotyczących kształtowania się cen w najbliższych miesiącach. Koncern przekonuje, że podczas tegorocznych wakacji akcja promocja na jego stacjach (ma ich w Polsce ponad 1,9 tys.) cieszyła się dużym powodzeniem. W obecnej edycji zrealizowano o 15 proc. więcej kuponów promocyjnych niż w tym samym czasie ubiegłego roku. „W sumie, od startu promocji 30 czerwca do 28 sierpnia, liczba użytkowników aplikacji zwiększyła się o ponad 600 tys. i obecnie mamy już ponad 5 mln użytkowników aplikacji Orlen Vitay” – informuje spółka. Czy na jesień planuje nowe promocje, nie ujawnia.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc