Konkurs na członków nowego zarządu Grupy Lotos rozpisano dosłownie w ostatnim momencie, bo zaledwie na sześć tygodni przed końcem kadencji obecnego kierownictwa. Np. w Policach – innej kontrolowanej przez Skarb Państwa spółce, w której kadencja zarządu upływa w tym roku – nowe władze wyłoniono już na początku lutego. Dlaczego zatem w Grupie Lotos tak długo zwlekano z decyzją w sprawie konkursu? Wiesław Skwarko, przewodniczący nadzoru spółki, którego chcieliśmy o to spytać, nie odbierał wczoraj telefonu.
[srodtytul]Wakaty jednak pozostaną?[/srodtytul]
Na wyłonienie nowego prezesa gdańskiego koncernu paliwowego i czterech jego zastępców, którzy byliby odpowiedzialni za cztery piony funkcjonowania grupy, pozostało zatem niewiele czasu. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, że Grupa Lotos podlega przepisom tzw. ustawy kominowej, która ogranicza poziom zarobków menedżerów.
Właśnie z tego powodu w obecnym zarządzie są wciąż dwa wakaty. Podejmowane dwukrotnie próby uzupełnienia składu nic nie dały. – Obawiam się, że w tym konkursie nie uda się wyłonić pełnego zarządu, bo przecież warunki się nie zmieniły – powiedział Konrad Anuszkiewicz, analityk z Ipopema Securities. Według niego, gdyby zarobki w Grupie Lotos były zbliżone do rynkowych, z pewnością chętni do zarządu by się znaleźli.
[srodtytul]Jeden żelazny kandydat[/srodtytul]