Ilu jest zainteresowanych poszczególnymi stanowiskami, nie wiadomo.

Większość rozmów z kandydatami do zarządu odbędzie się zapewne w tym tygodniu (przesłuchania mają się zakończyć 15 czerwca). Wybór władz nowej kadencji miałby nastąpić przed najbliższym ZWZA.– Liczę, że wszystkie stanowiska zostaną obsadzone – powiedział nam w zeszłym tygodniu Wiesław Skwarko, przewodniczący rady nadzorczej gdańskiego koncernu.

Teraz Grupą Lotos kieruje tylko trzyosobowy zarząd. W 2008 r. próbowano zlikwidować wakaty, ale w konkursach nie udało się wyłonić odpowiednich kandydatów. Problem polega m.in. na tym, że Grupa Lotos, jako spółka należąca w ponad 50 proc. do Skarbu Państwa, podlega tzw. ustawie kominowej, która ogranicza zarobki członków zarządu. Dlatego prezes gdańskiej firmy zarobił w minionym roku niespełna 200 tys. zł, czyli tyle, ile szef konkurencyjnego Orlenu (niepodlegającego kominówce) zarabia... miesięcznie.

Jak wynika z naszych informacji, tym razem wśród kandydatów znalazł się członek zarządu jednej ze spółek z grupy Orlenu. Miałaby to być osoba związana z Gdańskiem. Można przypuszczać, że chodzi raczej o menedżera którejś z mniejszych firm z płockiej grupy, ponieważ w zarządach większych (szczególnie tych zagranicznych) zarobki są wyższe niż te, które pobierają członkowie władz gdańskiego koncernu. Jest też jeden formalny kłopot. W statucie Grupy Lotos zapisano, że „rada nadzorcza powołuje najpierw prezesa zarządu, a następnie – na jego wniosek – wiceprezesów i pozostałych członków zarządu”.

Nie wiadomo, jak ten zapis pogodzić z formułą konkursu, w którym o obsadzie poszczególnych stanowisk we władzach ma zdecydować nadzór. Być może jedynym rozwiązaniem będzie dokonanie zmian w statucie. To jednak oznaczałoby, że wybór nowego zarządu nastąpi dopiero po zwołanym na 30 czerwca ZWZA. Wczoraj na zamknięciu sesji kurs Lotosu spadł o 3,15 proc., a za akcje płacono 20,93 zł