Minister Aleksander Grad nie miał wyboru. RWE była jedyną firmą z branży energetycznej, jaka złożyła ofertę w przetargu. Drugą był fundusz inwestycyjny, ale od początku resort zapowiadał, że sprzeda Eneę tylko inwestorowi branżowemu.

O ofercie cenowej RWE poinformował „Financial Times” Deutschland. Jeśli informacja, że chce wydać na pakiet 67 proc. akcji Enei 2,3 mld dolarów potwierdzi się, to minister skarbu będzie miał do podjęcia trudną decyzję. Z jednej strony dlatego, że niemiecki koncern jest jedynym. A z drugiej – dlatego, że przedstawiciele resortu wielokrotnie zapowiadali, iż liczą na znaczną premię za oddanie kontroli nad poznańską firmą.

Tymczasem RWE, wyceniając akcje Enei na ponad 6,8 mld zł, proponuje niespełna 0,3 mld zł premii, bo w poniedziałek na giełdzie pakiet należący do Skarbu Państwa był wart ponad 6,5 mld zł. Według ekspertów inwestor powinien zapłacić minimum 20 proc. premii za przejęcie poznańskiej grupy, która jest trzecią pod względem wielkości w branży w kraju. A to by znaczyło, że RWE powinien zaoferować ok. 7,9 mld zł. Dla ministra skarbu sprzedaż Enei ma być najważniejszą transakcją prywatyzacyjną w tym roku i najważniejszym źródłem przychodów. Chce więc zakończyć negocjacje w listopadzie, by pieniądze wpłynęły przed końcem grudnia.

Poniedziałek był kolejnym dniem spadku notowań Enei. Za walory płacono 22,2 zł, czyli o 3,4 proc. mniej niż w piątek. Wczoraj Maciej Owczarek, prezes Enei, tłumaczył się na konferencji z zarzutów o nieuzasadnione zatrudnienie firm doradczych. Zapewniał, że zlecenie dla TFS „miało na celu przeprowadzenie audytu w kluczowych obszarach bezpieczeństwa wewnętrznego firmy”.