Maksymalna cena z przedziału oznaczałaby, że wartość emisji, którą przeprowadza PGE wyniosłaby 6 miliardów złotych, co wyceniałoby całą energetyczną firmę, produkującą 42 procent prądu w Polsce, na 40 miliardów złotych. Oznaczałoby to również, że byłaby to największa pierwotna emisja akcji w Europie w tym roku.
Nowi akcjonariusze PGE, teraz w 100 procentach kontrolowanej przez polski rząd, będą mogli objąć w ofercie 15 procent nowych akcji firmy.
W ocenie zarządzających PGE to spółka, którą fundusze inwestycyjne będą chciały mieć w swoich portfelach, bo znajdzie się w kluczowych indeksach warszawskiej giełdy i rynków wschodzących, a poza tym reprezentuje słabo obecny na polskim rynku i uznawany za relatywnie bezpieczny dla inwestorów sektor energetyczny.
- To jest oczywiste, że cena będzie maksymalna, 23 złote. Widać to po zainteresowaniu. PGE będzie we wszystkich możliwych indeksach: OFE będą musiały to mieć, podobnie TFI i zagranica, bo PGE znajdzie się w indeksie MSCI - powiedział zarządzający PZU TFI, Adam Gawlik.
- To jest obowiązkowa spółka dla funduszy. To firma energetyczna, a takie spółki mają dużą kapitalizację i duży udział w indeksach, a na naszej giełdzie ten sektor energii elektrycznej jest niedoreprezentowany - uważa prezes Amplico TFI Krzysztof Stupnicki. Jego zdaniem ofercie PGE sprzyja także dobry nastrój na giełdach. - Oferta trafiła na niezwykle korzystny moment na giełdzie, entuzjazm do kupowania akcji jest największy od dwóch lat - powiedział Stupnicki.