Rysują się potencjalne synergie pomiędzy Lotosem a spółkami: PGNiG, PKN Orlen czy Tamoil w zakresie wydobycia, dystrybucji czy przerobu ropy – mówi PAP Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu. Tym samym potwierdzają się nasze informacje o tym, że jedna z wymienionych firm może być strategicznym inwestorem w grupie Lotos. Wiceminister dodał, że „na dziś nie wpłynęła żadna wiążąca oferta od tych podmiotów”.
[srodtytul]Gazowa firma najlepsza?[/srodtytul]
W weekendowym wydaniu gazety pisaliśmy, że libijski Tamoil chciałby zostać inwestorem strategicznym w grupie Lotos. Miałby działać razem z ze znanym biznesmenem Janem Kulczykiem. Wskazaliśmy też, że MSP może chcieć widzieć w Lotosie PGNiG lub PKN Orlen, nad którymi ma kontrolę. Sprawa ewentualnego inwestora dla gdańskiej firmy była wczoraj szeroko komentowana na rynku, jednak nie przełożyła się na większe zainteresowanie jej akcjami. Kurs Lotosu spadł o symboliczne 0,04 proc., do 25,95 zł przy ponad 12 mln zł obrotów. – Obecnie mamy zbyt mało informacji na temat ewentualnego wyjścia Skarbu Państwa z Lotosu, by inwestorzy mogli podejmować jakieś decyzje – ocenia Maciej Wewiórski, analityk DM IDMSA.
Jego zdaniem mało prawdopodobne jest, aby rząd zdecydował się na sprzedaż Lotosu spółce Tamoil, bo inwestor ten nie jest do końca transparentny. – Spośród podmiotów, o których się mówi, najlepszym inwestorem wydaje się PGNiG, które ma doświadczenie w zakresie wydobycia. Ma też pewne zasoby gotówki – podkreśla Wewiórski.Kamil Kliszcz, analityk z DI BRE, uważa, że PGNiG zdobyłoby finansowanie na przeprowadzenie takiej transakcji.
Jednak wymagałoby to zmiany w samej spółce. – PGNiG nie jest mocno zadłużone, ale sama firma musi sporo inwestować w wydobycie, dlatego przejęcie Lotosu wymagałoby zmiany obecnej strategii spółki – ocenia Włodzimierz Giller, analityk DM Banku Handlowego. Przejęcie kontroli nad Lotosem przez gazową firmę mogłoby również uchronić rząd przed polityczną burzą. Ta mogłaby powstać, gdyby do paliwowej spółki wszedł zewnętrzny inwestor.