Zarząd PGE podjął niedawno decyzję o pozbyciu się walorów TGE. Giełdowa spółka bezpośrednio posiada ok. 10 proc. kapitału, a poprzez elektrownie Opole i Bełchatów – kontroluje kolejne ok. 12 proc.
TGE jest jedną z najmniejszych w Europie, ale ma duże szanse na rozwój, i to już w przyszłym roku. Obroty, a w konsekwencji i wartość samej giełdy wzrośnie, w związku ze zmianą Prawa energetycznego. Według nowych przepisów producenci energii mają obowiązek jej sprzedaży w znacznej części w ofercie publicznej – poprzez giełdę właśnie i otwarte przetargi. Obecnie dzienne obroty na giełdzie w Warszawie wynoszą ponad 11 tys. megawatogodzin, dla porównania – na największych giełdach w Europie 550 – 660 tys. MWh. Z nieoficjalnych informacji wynika, że PGE nie będzie mieć problemów ze znalezieniem nabywcy. Zainteresowanie TGE wyraziły już fundusze inwestycyjne i właśnie europejskie giełdy.
Zdaniem Grzegorza Onichimowskiego, prezesa TGE, gdyby PGE jako udziałowca zastąpiła jedna z europejskich giełd, byłoby to bardzo korzystne. – Współpraca giełd energii jest dzisiaj zaakceptowanym przez Komisję Europejską sposobem na rozwój handlu transgranicznego i należy do priorytetów unijnej polityki energetycznej – mówi. – TGE od początku istnienia jest w organizacji EuroPEX zrzeszającej wszystkie aktywne giełdy energii – dodaje.
Onichimowski przekonuje, że działalność giełdy przyniosła już wymierne efekty – w listopadzie zostanie uruchomiony kabel łączący Polskę ze Szwecją. – TGE umożliwi wszystkim uczestnikom rynku energii w Polsce korzystanie z największej europejskiej giełdy NordPool Spot – dodaje.PGE może się pozbyć również platformy internetowej, na której też odbywa się handel energią. Utworzyła ją Elektrownia Bełchatów będąca teraz częścią PGE. Z nieoficjalnych informacji wynika, że może ją kupić TGE. – Posiadanie takiej platformy obrotu mieści się w naszej strategii rozwoju giełdy – mówi.