W całym 2010 r. zysk Enei przypisany akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 621 mln zł netto wobec 513 mln zł w 2009 r. Wzrost o 20 proc. jest jednak rozczarowujący dla analityków: prognozowali średnio, że zysk netto Enei w 2010 r. sięgnie 660 mln zł.
Skonsolidowane obroty tej trzeciej w kraju grupy energetycznej były o 9 proc. wyższe niż w 2009 r. i sięgnęły 7,8 mld zł. Są bliskie oczekiwań.
Dlaczego wyniki nie wzrosły tak, jak na to liczyli specjaliści? – Zaskakujący może być poziom kosztów personelu. Średnia płaca wzrosła o niemal 7?proc. – mówi Paweł Puchalski, szef analityków DM BZ WBK. Wyjaśnia jednocześnie, że wzrost to efekt ujęcia w raporcie kwartalnym podwyżek płac w całym roku. – To oznacza, że we wcześniejszych kwartałach koszty personelu były zaniżone. A w takiej sytuacji ich poziom z IV kwartału nie powinien stanowić punktu odniesienia dla obliczania kosztów w 2011 r. Paweł Puchalski dodaje też, że o słabszych od oczekiwanych wynikach przesądziło niemal 7?mln zł straty na działalności dystrybucyjnej, podczas gdy oczekiwano zysku.
Z kolei na sprzedaży energii spółka zarobiła w IV kwartale 5,6 mln zł, ale przed rokiem 83,9 mln zł.
Według prognoz brokerów w tym roku Enea może zarobić na czysto ponad 730 mln zł. Maciej Owczarek, prezes spółki, mówił niedawno, że sprzedaż energii w styczniu i lutym wzrosła, co stwarza obiecującą perspektywę na cały 2011?r.