Tauron oficjalnie deklaruje, że nie przewiduje zmian stawek i złożył wniosek o przedłużenie obowiązywania tego samego cennika co w 2012 r. Pełniący obowiązki prezesa Enei Janusz Bil jeszcze przed złożeniem wniosku do URE zakładał, że podwyżki raczej nie będzie. Gdańska Energa, która w przyszłym roku może trafić na giełdę, chciałaby podnieść ceny dla małych odbiorców o ok. 3 proc. Największa w branży Polska Grupa Energetyczna do wczoraj wniosku jeszcze nie złożyła.
Choć postępowania taryfowe powinny się zakończyć do 17 grudnia, z góry wiadomo, że prezes Urzędu Regulacji Energetyki Marek Woszczyk chciałby utrzymania cen dla drobnych odbiorców na niezmienionym poziomie. Firma RWE Polska, która podobnie jak we wcześniejszych latach wprowadza nowy cennik bez uzgodnienia z regulatorem, postanowiła podnieść ceny energii o nieco ponad 2 proc. Uzasadnia to m.in. rosnącymi kosztami zakupu zielonych certyfikatów potwierdzających promowanie odnawialnych źródeł energii.
Do odbiorców fizycznych trafia ok. 30 proc. energii sprzedawanej przez spółki takie jak PGE, Enea czy Tauron. Dlatego dla wyników notowanych na giełdzie firm energetycznych bardziej istotne są ceny sprzedaży energii dla przedsiębiorstw (nie są taryfowane) oraz taryfy dystrybucyjne. Te ostatnie, według zapowiedzi URE, powinny nieco wzrosnąć. Obecnie działalność dystrybucyjna, czyli przesył energii po liniach średnich napięć, staje się coraz bardziej istotną częścią działalności wpływającą na wyniki finansowe.
Ze względu na zapowiedzi URE, że nie dopuści do podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych, oraz inne sygnały rynkowe, np. spadek krajowego popytu na prąd, analitycy obniżają oczekiwania co do wycen firm z branży energetycznej.
Jak podała PAP, bank HSBC obniżył cenę docelową dla PGE z 21,4 do 20,08 zł, a Tauronu z 4,8 do 4,5 zł. Podtrzymane zostały rekomendacje: „neutralnie" dla PGE i „niedoważaj" dla Tauronu. Wczoraj akcjami PGE pod koniec notowań handlowano po 17,81 zł, a Tauronu – po 4,47 zł.