Zgodnie z uchwałą rady nadzorczej KGHM, wybory miały się odbyć 13-14 lutego, ale „Solidarność" nie zgłosiła w regulaminowym terminie przedstawiciela do komisji wyborczej. Największy związek w koncernie od lat jest przeciwny wszelkim próbom powołania przedstawiciela pracowników do zarządu. Tłumaczy, że funkcja nie jest użyteczna z punktu widzenia załogi i wiązałaby się jedynie z pobieraniem kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie wynagrodzenia.

Wybory to inicjatywa Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, którym kieruje Ryszard Zbrzyzny, poseł SLD. Związek nie ujawnia, jakiego kandydata może wystawić w wyborach.

Teraz decyzja, co dalej z wyborami, leży w gestii rady nadzorczej. Najbliższe posiedzenie odbędzie się na początku lutego, ale najważniejszą kwestią do rozpatrzenia jest budżet na 2013 rok.

Do tej pory tylko raz – w maju 2005 roku, przy 57- proc. frekwencji mimo negatywnej opinii „Solidarności" – udało się pracownikom powołać przedstawiciela do zarządu. Był to ówczesny szef KGHM Wiktor Błądek. Miesiąc po wyborze utracił stanowisko prezesa, ale pozostał członkiem zarządu. Ostatnią próbę wprowadzenia do zarządu przedstawiciela załoga podjęła w 2007 roku, ale frekwencja wyniosła poniżej wymaganych 50 proc.