Tak przynajmniej wynikało z wypowiedzi wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego. Na początku czerwca stwierdził on, że program naprawczy KHW będzie realizowany przy udziale Węglokoksu i Enei, ale bez bezpośredniego udziału kopalni Bogdanka, kontrolowanej przez poznańską grupę energetyczną. Zaznaczał przy tym, że Enea zaangażuje się w proces kapitałowo, ale to Węglokoks będzie dominującym podmiotem w procesie restrukturyzacji wydobywczej spółki.
– Ze względu na nasze obecne zdolności finansowe nie będziemy odgrywać w tym procesie (restrukturyzacji KHW – red.) wiodącej roli – przyznał Sławomir Obidziński, prezes Węglokoksu w wywiadzie opublikowanym w środę na stronie internetowej spółki. Podkreślił przy tym, że Węglokoks zaangażował już największe środki w proces ratowania górnictwa. Bo kosztem 1,2 mld zł nabył największe (ponad 24 proc. – red.) udziały w Polskiej Grupie Górniczej.
Obok Węglokoksu docelowo po 17 proc. udziałów w PGG mają mieć także energetyczne spółki. Za te pakiety Polska Grupa Energetyczna, Energa oraz PGNiG Termika zapłaciły po 500 mln zł.
Z wypowiedzi Obidzińskiego wynika, że Węglokoks wraz z Eneą analizują możliwości zaangażowania się w KHW.
We wtorek Tobiszowski zapowiedział w Sejmie rozpoczęcie w przyszłym tygodniu rozmów ze stroną społeczną węglowego holdingu. Deklarował też, że zaplanowane są w nim inwestycje poprawiające efektywność, nawet przy obecnych, niskich cenach węgla. Według jego zapewnień w 2019 r. KHW ma wyjść na prostą i osiągnąć zdolność spłacania zadłużenia. Dzisiaj – jak wskazywał – spółka ma miliardowe zadłużenie i zastawione wszystkie aktywa.