Miliardy potrzebne na ciepło

Resort energii niezbyt przychylnie wydaje się patrzeć na oddzielny system wsparcia dla elektrociepłowni. Na wybudowanie 7,5–10 tys. MW mocy źródeł produkujących prąd i ciepło potrzeba byłoby około 41 mld zł – szacuje branża.

Publikacja: 28.09.2016 06:00

Obowiązujący dziś system wsparcia dla źródeł produkujących prąd i ciepło (w procesie tzw. kogeneracji), polegający na przyznawaniu żółtych i czerwonych certyfikatów, kończy się wraz z 2018 r.

Na razie ME nie podjęło decyzji, czy i w jakim kształcie pomoc przedłużyć od 2019 r.

Potrzeba ponad 40 mld zł

Resort sygnalizuje jednak, że wiadomości dla branży ciepła systemowego wcale nie muszą być optymistyczne. Nie chce też przesądzać o przydatności przedstawionych już przez ciepłowników rozwiązań.

– Będzie decydować bilans kosztów i korzyści z punktu widzenia państwa oraz ostateczny kształt przyjętych rozwiązań rynku mocy – mówi Danuta Ryszkowska-Grabowska, rzeczniczka resortu energii. Sygnalizuje też, że elektrociepłownie będą musiały szukać środków w ramach projektowanego rynku mocy (system wsparcia dla źródeł stabilnych – red.). – Zespół projektowy ds. rynku mocy przygotował w taki sposób koncepcję, aby wytwórcy energii elektrycznej w kogeneracji (jednoczesna produkcja ciepła i energii – red.) mogli też startować w aukcjach mocy i otrzymywać z tego tytułu stosowne wynagrodzenie.

A potrzeby są duże, bo pracujące ciepłownie wymagają modernizacji i dostosowania do nowych norm emisyjnych.

Jak wyliczają ciepłownicy, w Polsce jest miejsce na 7,5–10 tys. MW dodatkowej mocy z kogeneracji. Marian Babiuch, prezes EC Zielona Góra, podczas XX Forum Ciepłowników Polskich szacował, że na takie inwestycje trzeba ok. 41 mld zł.

Przedstawiciele branży twierdzą, że roczny budżet rynku mocy na poziomie 2–3 mld zł nie wystarczy na zaspokojenie wszystkich potrzeb. – Pamiętamy okres, kiedy certyfikatów nie było. Wtedy wyłączono niektóre jednostki – przestrzegał wczoraj podczas konferencji „Energia dla przemysłu – przemysł dla energii" Grzegorz Bugajski z KGHM.

Przejawy zainteresowania

Z drugiej strony jednak widać wyraźne zainteresowanie kontrolowanych przez Skarb Państwa firm rozwojem kogeneracji. Świadczy o tym choćby wydzielenie przez największą w Polsce grupę energetyczną, czyli PGE, takiego segmentu z biznesu wytwarzania konwencjonalnego. Nie należy też zapominać, że obecnie największa transakcja – sprzedaż aktywów konwencjonalnych EDF (m.in. elektrociepłowni), przyciągnęła spore grono zainteresowanych. Wspólną ofertę złożyły m.in. PGE, Energa, Enea oraz PGNiG Termika.

W opinii części przedstawicieli branży ciepłowniczej resort energii nie chce na razie odkrywać kart w sprawie nowego systemu wsparcia dla kogeneracji właśnie ze względu na tę transakcję. Chodzi o to, by nie podbijać jej wartości. A tak niewątpliwie by się stało, gdyby już teraz obiecano elektrociepłowniom długofalową pomoc pozwalającą na rozpoczęcie inwestycji. Problemem może być jednak także to, że do tej pory Bruksela nie notyfikowała wznowionego w 2014 r., po półtorarocznej przerwie, zmodyfikowanego systemu certyfikatów kogeneracyjnych. – Władze polskie spodziewają się decyzji Komisji Europejskiej w tej sprawie jeszcze w tym roku – zaznacza Ryszkowska-Grabowska.

[email protected]

Surowce i paliwa
Bumech z wysoką stratą. Spółka nadal walczy o przetrwanie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Surowce i paliwa
Bogdanka mówi o braku równych szans na rynku węgla
Surowce i paliwa
Prezes KGHM: Unia Europejska jest i będzie dla KGHM kluczowym rynkiem
Surowce i paliwa
JSW widzi zagrożenia finansowe, ale chce je minimalizować
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Surowce i paliwa
Nowa instalacja Orlenu na Litwie powstaje w bólach
Surowce i paliwa
KGHM o wydobyciu soli w okolicach Pucka zdecyduje w przyszłym roku