Głównym zastrzeżeniem KE jest fakt, że nowy system wsparcia ekoelektrowni, tj. aukcje, w których wygrywają one kontrakt z gwarantowaną przez rząd ceną, nie zapewniają wystarczającej konkurencyjności. Chodzi głównie o daleko idące ograniczenia dla niestabilnych źródeł, jak farmy wiatrowe i słoneczne, oraz zbytnie preferencje dla tych produkujących prąd w sposób bardziej stabilny, np. biogazowni czy siłowni na biomasę. Jak wynika z informacji pozyskanych w źródłach zbliżonych do resortu, wśród szczegółowych pytań wysłanych przez Brukselę były np. te dotyczące gwarantowanej ustawowo maksymalnej ceny dla biogazowni na poziomie 550 zł/MWh (inne technologie mają ją w rozporządzeniu).
W kuluarach ministerstwa już toczą się rozmowy o możliwej nowelizacji ustawy o OZE, ale też o zmianie niektórych zapisów ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe.
Z inicjatywą poselską w tym zakresie ma wystąpić poseł Ireneusz Zyska, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii – najpóźniej pod koniec listopada. Jak się dowiedzieliśmy, chodzi o wprowadzenie ponad dziesięciu poprawek w nowelizacji ustawy o OZE i co najmniej jednej w ustawie odległościowej. W przypadku tej ostatniej w art. 17 może dojść do przesunięcia o rok (do końca 2017 r.) terminu wejścia w życie zapisów mówiących o pobieraniu podatku od nieruchomości od całej konstrukcji wiatraka. To dawałoby czas na doprecyzowanie zapisów o podatkach dla farm pobieranych przez gminy.
Kolejna nowela ustawy o OZE miałaby zaś m.in. zapobiec preferowaniu w aukcjach projektów z kumulacją pomocy publicznej (inwestycyjnej i operacyjnej), tak by projekty były „akceptowane" na podstawie łącznej oczekiwanej ceny za produkowaną megawatogodzinę ekoprądu (art. 80 ust. 1). Bez tej zmiany – jak wskazują nasze źródła – ogłaszane aukcje będą wadliwe i zachodzi duże prawdopodobieństwo występowania na drogę sądową przez jej uczestników. Skutkiem może być nawet unieważnienie aukcji.