W ubiegłym roku, gdy koncern rozpoczął dostawy, przesłał na tamtejszy rynek 370 mln m sześc. błękitnego paliwa. Barierą w dalszym wzroście jest słaba przepustowość jedynego umożliwiającego eksport gazociągu. Roczne można nim przesyłać do 1,5 mld m sześc. surowca. Tymczasem Ukraina jest coraz bardziej atrakcyjna dla wszystkich potencjalnych dostawców. – To płynny rynek, na którym działa dużo zagranicznych traderów realizujących zazwyczaj umowy o krótkim, bo miesięcznym, terminie dostaw. Występuje też duża zmienność cen – twierdzi Maciej Woźniak, wiceprezes ds. handlowych PGNiG.
Sytuacja powinna się jednak zmienić, gdy powstanie nowy gazociąg, mający połączyć systemy przesyłowe Polski i Ukrainy, o przepustowości do 8 mld m sześc. Kluczowe inwestycje muszą być jednak zrealizowane za naszą wschodnią granicą. Chodzi zwłaszcza o budowę ponad 100-km połączenia, które Ukraińcy planują wybudować do 2021 r. Według Woźniaka im szybciej powstanie, tym lepiej dla obu stron i całego regionu. – Na koniec 2022 r. nasz kraj będzie dysponował surowcem polskim, rosyjskim, norweskim i dostarczanym do terminalu LNG. Dzięki temu będziemy mogli przesyłać na Ukrainę gaz pochodzący z różnych źródeł – twierdzi Woźniak.
Jego zdaniem oba kraje mogą i powinny wspólnie pracować nad stworzeniem regionalnego centrum obrotu błękitnym paliwem. Ukraina ma ku temu coraz większe predyspozycje, gdyż systematycznie wdraża europejskie rozwiązania prawne oraz jest największym konsumentem błękitnego paliwa w regionie. Polska z kolei ma zaawansowane projekty, które mogą zapewnić surowiec z różnych kierunków.
Gaz-System i Energinet, operatorzy polskiego i duńskiego systemu przesyłowego, uruchomili właśnie tzw. wiążącą procedurę open season dla projektu budowy gazociągu Baltic Pipe, który połączy sieci obu krajów. Jej celem jest przede wszystkim określenie, czy istnieje wystarczające zapotrzebowanie na utworzenie infrastruktury, dzięki której błękitne paliwo mogłoby trafiać z norweskich złóż do obu krajów. Procedura ma dać również odpowiedź na pytanie, czy jest zapotrzebowanie na ewentualny transport surowca z Polski do Danii. PGNiG już wcześniej informowało, że jest zainteresowane rezerwacją nawet wszystkich dostępnych mocy przesyłowych, czyli 10 mld m sześc. rocznie. W optymistycznym wariancie gazociąg może powstać do 2022 r., czyli daty, gdy wygaśnie spółce kontrakt zawarty z Gazpromem.
PGNiG chce przesyłać zarówno surowiec z własnych złóż w Norwegii, jak i nabywany od innych firm. – Chcemy wydobywać i przesyłać do Polski od 2,5 do 3 mld m sześc. gazu rocznie. Aby osiągnąć taki wolumen, musimy ponieść duże wydatki, być może jeszcze w tym roku – twierdzi Woźniak.