Popyt na przesył gazu z Morza Północnego przez Danię i Bałtyk do Polski jest wystarczający, aby realizować projekt budowy gazociągu Baltic Pipe w ramach szybkiej ścieżki – poinformował Gaz-System. Taki wniosek płynie przynajmniej z deklaracji złożonych przez firmy zainteresowane importem surowca podczas zakończonej właśnie pierwszej fazy tzw. procedury open season. Polski operator nie ujawnia, kto i na jaki wolumen złożył wstępną rezerwację. Nie podaje nawet, ile firm złożyło wnioski, ani na jaki łączny wolumen.
Teraz rozpoczną się niezbędne badania i analizy techniczne oraz środowiskowe poprzedzające rozpoczęcie prac budowlanych. Z kolei 5 września ruszy druga, wiążąca faza procedury open season. W jej ramach dojdzie do zawarcia umów na transport błękitnego paliwa nowym połączeniem przez 15 lat. Gazociąg ma powstać do 2022 r. i posiadać 10 mld m sześc. rocznej przepustowości.
Tylko PGNiG?
Spośród kilkunastu firm, które zapytał „Parkiet" i które odgrywają istotną rolę na krajowym rynku gazu, tylko Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo potwierdziło zainteresowanie importem surowca przez Baltic Pipe. „Potwierdzamy, że PGNiG wzięło udział w pierwszym etapie procedury open season i zgłosiło zapotrzebowanie na moce przesyłowe w Korytarzu Norweskim" – odpowiedział departament komunikacji spółki. Koncern nie ujawnia, jakie moce chce zarezerwować, twierdząc, że jest to tajemnica handlowa. Ma je podać po zakończeniu drugiej fazy open season. Wcześniej PGNiG deklarowało, że chciałoby sprowadzać z Norwegii 8–9 mld m sześc. gazu. Koncern zamierza przesyłać zarówno surowiec z własnych złóż (od 2,5 do 3 mld m sześc.), jak i nabywany od innych firm.
Chęć zgłoszenia oferty na przepustowość Baltic Pipe wyrażał HEG, jeden z największych niezależnych dostawców gazu w Polsce. Dziś nie widzi jednak żadnego powodu, aby brać udział w open season ze względu na zatwierdzoną w ostatnich tygodniach nowelizację ustawy o zapasach, która powoduje, że import jest dla firmy nieopłacalny. – Przypomnę, że nasze zaangażowanie w projekt o terminie realizacji za pięć lat uzależnialiśmy od poziomu stabilności zasad funkcjonowania rynku gazu w Polsce, w szczególności w zgodzie z regulacjami europejskimi. Nowe regulacje znacznie obniżają ten poziom i co więcej – nie respektują prawa wspólnotowego – mówi Piotr Kasprzak, prezes HEG.