Obserwowane w tym sezonie grzewczym wysokie ceny węgla tzw. grubego – spalanego głównie w domowych piecach – mogą utrzymać się także w kolejnych latach. Ceny wywindowała przede wszystkim ograniczona dostępność węgla w okresie największego zapotrzebowania, a także uchwały antysmogowe w województwach, zakazujące używania węgla niskiej jakości.
Determinacja samorządów
– Już wcześniej alarmowaliśmy, że gwałtowne wycofanie z rynku najgorszych, ale i najtańszych rodzajów węgla będzie wiązało się z podwyżką cen. Zgadzamy się z ideą zakazu spalania mułów czy flotokoncentratów, ale proponujemy stopniowe wprowadzanie ich w życie – podkreśla Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW). – W związku z ogromną determinacją samorządów, by wprowadzać zakazy w kolejnych województwach, spodziewam się, że także w przyszłym sezonie grzewczym ceny węgla będą co najmniej takie same jak teraz albo nawet jeszcze wyższe – dodaje.
IGSPW szacuje, że ceny detaliczne węgla w składach wzrosły o 15–20 proc. w porównaniu z poprzednim sezonem.
Do cen węgla odniósł się też wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, odpowiadając na interpelację poselską. Wskazał, że średni wzrost cen węgla opałowego produkowanego w Polsce w okresie sierpień 2015 – wrzesień 2017 wyniósł około 16 proc., przy wzroście cen węgla na rynkach światowych w tym okresie o około 65 proc. Wyjaśnił, że cena węgla wynika z relacji popytu i podaży na poszczególnych rynkach, konkurencyjności cen ropy i gazu oraz rozwoju nowych technologii. – Należy także zaznaczyć, że działania antysmogowe, które służą poprawie jakości powietrza, spowodowały wycofanie z rynku komunalno-bytowego węgla uznawanego za najmniej przyjazny środowisku. Powoduje to jednak niedobory oraz wzrost cen węgla lepszej jakości – przyznał Tobiszowski.
Zapewnił, że specjalny zespół pracuje nad rozwiązaniami, które mają chronić wrażliwe grupy społeczne przed ubóstwem energetycznym. Konkretne propozycje mają zostać opracowane i przyjęte przez zespół do końca II kwartału.