Po wzrostowym poniedziałku kolejne dwa dni upływały pod znakiem przecen, zaś w czwartek strona popytowa znów się ożywiła. W rezultacie pod koniec tygodnia notowania ropy Brent oscylowały w okolicach 66 USD za baryłkę.
Inwestorzy na rynku czarnego złota poczuli więcej optymizmu po zapewnieniach ze strony przedstawicieli kartelu OPEC o tym, że porozumienie naftowe działa, a limity są przestrzegane przez kraje, które podpisały ten dokument. Co więcej, OPEC zapewnia o zamiarach utrzymania współpracy producentów ropy naftowej nawet po wygaszeniu porozumienia wraz z końcem 2018 roku.
Jednak w czwartek to nie informacje z kartelu, lecz dane z USA wsparły kupujących. Amerykański Departament Energii podał, że zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych nieoczekiwanie spadły o 1,6 mln baryłek, podczas gdy spodziewano się ich wzrostu.
To jednak może okazać się za mało, by wesprzeć ceny czarnego złota w dłuższym terminie, ponieważ jednocześnie Departament Energii podał, że produkcja ropy naftowej w USA osiągnęła rekordowe 10,27 mln baryłek dziennie. Chociaż OPEC zdaje się bagatelizować wzrost amerykańskiej produkcji ropy naftowej, to kraj ten coraz śmielej rywalizuje z kartelem, eksportując ropę naftową na nowe rynki. To przekłada się na większą i bardziej zróżnicowaną liczbę źródeł podaży ropy na świecie, a co za tym idzie, na większą presję podaży na ceny tego surowca.