Przyszłość węgla wciąż niepewna

Polska nie zrezygnuje ze spalania węgla kamiennego w elektrowniach przez najbliższe co najmniej dwie dekady. Nie oznacza to jednak, że menedżerowie firm górniczych mogą spać spokojnie. Problemów w branży jest wiele.

Publikacja: 27.12.2018 05:34

Przyszłość węgla wciąż niepewna

Foto: Adobestock

Prezesi firm węglowych (od lewej): Tomasz Rogala z PGG, Daniel Ozon z JSW i Artur Wasil z LW Bogdank

Prezesi firm węglowych (od lewej): Tomasz Rogala z PGG, Daniel Ozon z JSW i Artur Wasil z LW Bogdanka, borykają się z problemem rosnących kosztów.

Foto: materiały prasowe

Do 15 stycznia potrwają konsultacje przedstawionej przez Ministerstwo Energii polityki energetycznej polski do 2040 r. Choć możliwe są jej modyfikacje, to przekaz ze strony rządu w ostatnich tygodniach był bardzo jasny – Polska nie zrezygnuje z wykorzystania węgla w energetyce jeszcze przez co najmniej dwie dekady. To oznacza, że polskie kopalnie węgla kamiennego mogą liczyć na zbyt swojego surowca na rodzimym rynku jeszcze przez długie lata. Z drugiej jednak strony krajowej branży wydobywczej, która po ostatnim kryzysie dopiero zaczęła się odbudowywać, coraz trudniej jest zaspokoić lokalne potrzeby, rośnie presja ze strony Komisji Europejskiej na dekarbonizację gospodarki, a koszty wydobycia w naszych kopalniach niepokojąco szybują w górę.

Spada wydobycie, rośnie import

Według projektu krajowej polityki energetycznej Polska utrzyma wysoki udział węgla w produkcji energii, choć będzie on niższy niż obecny, sięgający ok. 80 proc. Jeszcze w 2030 r. udział czarnego paliwa (brunatnego i kamiennego) w miksie sięgać ma 60 proc. Przy czym wykorzystanie tego surowca utrzyma się na stabilnym poziomie, ale jego udział w miksie spadnie, bo wzrost zapotrzebowania na energię zostanie pokryty przez inne źródła. W kolejnej dekadzie udział węgla ma znacząco spaść, ale nadal ma sięgać powyżej 20 proc. I to pomimo tego, że Komisja Europejska zadeklarowała gotowość unijnej gospodarki do uzyskania pełnej neutralności dla klimatu do 2050 r.

Polska strategia przewiduje, że pokrycie popytu na węgiel kamienny ma odbywać się z kopalń zlokalizowanych w kraju, a import surowca powinien występować tylko w uzasadnionych przypadkach. Natomiast koszty wydobycia węgla w Polsce powinny być konkurencyjne w stosunku do surowca z importu, tak aby możliwe było wykorzystanie krajowego potencjału bez obniżania efektywności gospodarki.

Na razie jednak krajowe górnictwo ma problem zarówno z utrzymaniem poziomu produkcji, jak i z rosnącymi kosztami. Wydobycie polskiego węgla kamiennego z roku na rok maleje, a w 2017 r. spadło już do poziomu poniżej 66 mln ton. Jedną z przyczyn jest zahamowanie inwestycji w ostatnich latach, kiedy ceny węgla szorowały po dnie, a spółki górnicze walczyły o przetrwanie. Problem z wykonaniem planu produkcji w minionym roku miała np. największa spółka węglowa – Polska Grupa Górnicza.

Reklama
Reklama

To od razu przełożyło się na wzrost importu tego surowca. Jak wynika z danych Eurostatu, tylko od stycznia do września tego roku import węgla do Polski przekroczył już 14 mln ton. To więcej, niż wpłynęło do naszego kraju w całym 2017 r. i o 72 proc. więcej niż w tym samym okresie 2017 r. Podobnie jak w latach poprzednich zdecydowana większość importu pochodzi z Rosji. Import rosyjskiego węgla po trzech kwartałach wyniósł 9,77 mln ton i był o 80 proc. wyższy niż przed rokiem. Jeśli to tempo napływu czarnego paliwa utrzyma się do końca roku, to w całym 2018 r. import tego surowca może sięgnąć 18 mln ton. To byłoby zdecydowanie więcej niż w rekordowym roku 2011, kiedy sprowadziliśmy do naszego kraju 15 mln ton węgla.

– W mojej ocenie przyszłość polskiego górnictwa będzie zależała wyłącznie od polityki państwa. Ostatnio na szczycie klimatycznym w Katowicach mieliśmy do czynienia z jedną wielką kampanią antywęglową. Tymczasem w Polsce mówimy, że z węgla nie rezygnujemy, a jednocześnie od 12 lat stale importujemy ten surowiec. Przez te 12 lat nie zadbaliśmy o to, by zmienić naszą energetykę – zauważa Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. – Obecnie więc w wyniku braku wcześniejszych decyzji musimy używać czarnego paliwa jeszcze przez co najmniej 30 lat. Dlatego powinniśmy postawić na poprawę efektywności polskich kopalń, podniesienie standardów bezpieczeństwa pracy, a przy tym wszystkim opierać się na wysokich kompetencjach kadry pracowniczej – przekonuje Markowski.

Dużo większa niepewność dotyczy produkcji węgla brunatnego, bo obecnie eksploatowane złoża już się kończą. Budowa nowych kopalń może okazać się niemożliwa z uwagi chociażby na problemy z uzyskaniem decyzji środowiskowych.

Niepokojące koszty, sprzyjające ceny

Analitycy zwracają jednocześnie uwagę na niepokojący wzrost kosztów w spółkach węglowych. – Głównym wyzwaniem dla spółek wydobywczych w 2019 r. będą dynamicznie rosnące koszty wydobycia. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej oczekujemy inflacji kosztowej na poziomie 471 mln zł, z czego największy wpływ na to będą miały energia elektryczna, koszty usług obcych oraz koszty pracy – szacują eksperci DM mBanku. Już po trzech kwartałach tego roku koszty JSW wzrosły o 22 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2017 r. i przekroczyły 6 mld zł. Połowę tej kwoty stanowiły wydatki na pracowników. Z kolei w Lubelskim Węglu Bogdanka koszty zwiększyły się w tym czasie o 16 proc., sięgając 1,5 mld zł. Świadczenia pracownicze stanowiły 26 proc. wszystkich kosztów.

Foto: GG Parkiet

W ocenie Michała Sztablera, analityka Noble Securities, koszty w górnictwie mogą dalej rosnąć, jeśli spółki zdecydują się na dalszy rozwój inwestycji w nowe fronty wydobywcze. – Z pewnością też swoje zrobi presja na wynagrodzenia, co widać zwłaszcza w śląskich spółkach, gdzie udział kosztów pracowniczych w wydatkach zawsze był wysoki. To będzie stanowić problem w czasie, gdy ceny węgla znów będą niskie, bo firmy pozostaną wówczas z wysokimi kosztami – alarmuje Sztabler.

Reklama
Reklama

Na razie jednak całej branży sprzyjają rosnące ceny węgla na krajowym rynku. Jak podaje katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu, w październiku średnia cena węgla dla energetyki zawodowej wyniosła 243,44 zł/t i była o 17 proc. wyższa niż przed rokiem. Jeszcze mocniej, bo o 20 proc., wzrosła średnia cena za tonę surowca dla ciepłowni, która sięgnęła 304,73 zł.

Analitycy zwracają uwagę, że zapasy węgla energetycznego w Polsce pozostają na historycznie niskim poziomie. – Lokalne kopalnie po wstrzymaniu wydatków górniczych w latach 2015–2017 mają problemy z zapewnieniem odpowiedniego wydobycia, by zaspokoić lokalny popyt. Aby sprostać krajowemu zapotrzebowaniu, kupujący zmuszeni są nabywać surowiec z importu. Takie otoczenie sprzyja blisko dwucyfrowemu wzrostowi cen węgla energetycznego na rynku krajowym – piszą eksperci DM mBanku w swojej najnowszej analizie. W ich ocenie do spadków cen może natomiast dojść w przypadku węgla koksowego, w którym specjalizuje się JSW. Producenci stali zaczynają bowiem szukać oszczędności i wywierać presję na dostawców węgla koksowego. – Po nieoczekiwanych szokach podażowych w zakresie wydobycia węgla koksowego z drugiej połowy 2018 r. przy powrocie wolumenów do normalności widzimy więcej punktów ryzyka, że ceny będą się korygować – twierdzą analitycy DM mBanku.

Gotowi na kryzys?

Spółki wydobywcze przekonują jednak, że przygotowują się na gorsze czasy, kiedy to ceny węgla znów zaczną spadać. Na przykład JSW odkłada pieniądze do specjalnych funduszy. Pierwszy z nich spółka zasiliła już kwotą 1,5 mld zł. Teraz tworzy drugi fundusz, gdzie docelowo trafić ma 1 mld zł. – Musimy umieć zabezpieczyć spółkę w dłuższej perspektywie przed okresem dekoniunktury, musimy liczyć, analizować i przewidywać, jak dzisiejsze inwestycje wpłyną na to, co będziemy robić w 2030 r. – przekonywał ostatnio Artur Dyczko, zastępca prezesa JSW. Spółka rozmawia obecnie z australijskim Prairie Mining nad możliwością przejęcia kontroli nad projektami uruchomienia wydobycia na złożach Dębieńsko i Lublin. Nad zwiększeniem wydobycia ponad cele przewidziane w strategii myśli też zarząd LW Bogdanka, który już teraz zwiększa prace przygotowawcze w swojej kopalni.

Ogromne problemy z rentownością swoich kopalń ma natomiast Tauron. – Niestety kopalnie z naszej grupy były przez długi czas niedoinwestowane, a przy okazji są trudne. Nikt nie inwestował np. w kopalnię Brzeszcze, bo była przeznaczona do likwidacji. Dziś próbujemy naprawić tę sytuację poprzez nasz program inwestycyjny, ale na efekty trzeba poczekać – mówił ostatnio Filip Grzegorczyk, prezes Tauronu.

Surowce i paliwa
Orlen atakuje poziom 100 zł. Dochodzi do ściany?
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Surowce i paliwa
Podatek miedziowy nadal będzie uwierał KGHM
Surowce i paliwa
Rząd przyjął kluczową ustawę górniczą. Pracownicy JSW objęci pomocą
Surowce i paliwa
Jest decyzja władz Orlenu. Chodzi o Daniela Obajtka
Surowce i paliwa
Nadzieje GreenX na niemiecką miedź
Surowce i paliwa
Unimot chce mieć program lojalnościowy dla franczyzobiorców
Reklama
Reklama