W ciągu kilku tygodni Najwyższa Izba Kontroli ma opublikować raport z badania, które miało odpowiedzieć, czy podjęcie decyzji o inwestycji w złoże Sierra Gorda w Cjiole było uzasadnione z punktu widzenia interesów KGHM. PAP opublikowała jednak fragmenty wystąpienia pokontrolnego – NIK krytycznie odniosła się do największego w historii polskich firm zagranicznego przejęcia. Zakup w marcu 2012 r. kanadyjskiej spółki Quadra, właściciela m.in. 55 proc. udziałów w Sierra Gorda, pochłonął ponad 9 mld zł w gotówce.
Za wcześnie na oceny?
NIK oszacowała straty KGHM z tytułu zaangażowania w Sierra Gorda na prawie 20 mld zł. Kontrolerzy podkreślili, że kopalnia nie osiągnęła zakładanych mocy, co spowodowało niższą produkcję miedzi i molibdenu, a więc niższe przychody. Zdaniem NIK zarząd kierowany przez Herberta Wirtha nie zweryfikował należycie założeń studium wykonalności projektu budowy kopalni i nie uwzględnił czynników ryzyka w wycenie, którą następnie przedstawiono radzie nadzorczej. Gdyby przyjąć ostrożniejsze założenia, być może do transakcji by nie doszło – stwierdzili kontrolerzy.
Herbert Wirth oświadczył, że przede wszystkim błędem jest ocenianie inwestycji w kopalnię po trzech latach od jej uruchomienia, skoro cykl życia projektu to ćwierćwiecze.
Dodał, że przejęcie Quadry było przygotowywane przez kilka miesięcy, a wycenę przeprowadziły trzy niezależne podmioty – ze wszystkimi dokumentami rada nadzorcza się zapoznała. Podkreślił, że co prawda utworzono odpisy na utratę wartości aktywów zagranicznych, ale miało to związek ze spadkiem cen miedzi, a odwrócenie trendu powinno skutkować rozwiązaniem rezerw (notabene obecny zarząd niedawno podjął decyzję o odwróceniu części odpisów na udzielone Sierra Gorda pożyczki). Przypomniał, że błędem jest analizowanie wyniku netto Sierra Gorda, bo obciążają go koszty odsetek od pożyczek udzielonych przez KGHM i Sumitomo (japoński partner ma 45 proc. udziałów w joint venture).
Wąskie sgardła
Po objęciu władzy przez obóz PiS spekulowano, że KGHM wycofa się z Chile. Start kopalni zbiegł się pechowo w czasie z dekoniunkturą na rynku surowców. Niemowlęce lata zakładu to także kłopoty z dojściem do optymalnej wydajności, narzekano też na gorszą, niż wskazywały badania, strukturę złoża.