Koronawirus doprowadził do totalnej destrukcji popytu na świecie. Wstrzymany ruch lotniczy, pasażerski, zamknięcia fabryk na świecie prowadzą do spadku popytu nawet na poziomie 30% w porównaniu do normalnego stanu. Oznacza to, że na rynku ropy możemy mieć do czynienia z nadpodażą większą niż 30 mln brk na dzień. Dodatkowo początkiem marca rozsypało się porozumienie OPEC+ o cięciu produkcji ropy, co doprowadziło do spadków ropy nawet poniżej 20 USD za baryłkę. Kraje, które zależne są od eksportu tego surowca narażają się na spore straty, biorąc pod uwagę tak niskie ceny. Jednakże to Stany Zjednoczone jako pierwsze zaczęły nawoływać do potrzeby podwyższenia cen. Jest to związane ze sporym udziałem wydobycia ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych. Koszt wydobycia w USA uśrednia się mniej więcej w zakresie 40-60 USD za baryłkę. USA potrzebują droższej ropy.
Donald Trump zapowiedział, że OPEC+ powróci do negocjacyjnego stołu i doprowadzi do globalnego cięcia produkcji o 10, a nawet o 15 mln brk na dzień. Spotkanie grupy OPEC+ faktycznie zakończyło się porozumieniem o cięciu na poziomie 10 mln brk na dzień. Sporo było jednak znaków zapytania w samym uzgodnionym porozumieniu, zaczynając od podstawowych, kto ile zetnie produkcji. Co więcej sam Meksyk nie zgodził się na to porozumienie, wskazując na spore redukcje produkcji w ostatnich latach. OPEC+ stwierdził, że samo porozumienie będzie zależne od uczestnictwa Meksyku. Dzisiaj w piątek przedstawiciele Meksyku zadeklarowali uczestnictwo w cięciach, ale na zdecydowanie innych warunkach, wskazując, że wniosą cięcie jedynie o 100 tys. brk na dzień, choć OPEC+ wymagał 400 tys. brk na dzień. Co ciekawe Meksyk podkreśla, że niemal całą pozostałą część cięcia mają wnieść Stany Zjednoczone.
W tym miejscu przechodzimy do kluczowego czynnika dla dalszych ruchów na rynku ropy. Czy Stany Zjednoczone zdecydują się na cięcie produkcji. Obecnie USA są największym producentem ropy produkując jej 13 mln brk dziennie. Ważne jest jednak to, że 10 mln pochodzi z produkcji łupkowej o względnie wysokim koszcie. Bazując na znacznie zmniejszającej się aktywności wiertniczej w USA produkcja w USA spadnie w sposób naturalny. Szacuje się, że produkcja spadnie od 2 do 3 mln brk na dzień. Z drugiej strony jakiekolwiek narzucanie limitów produkcyjnych przez USA może być trudne. W USA mamy do czynienia z 9 tys. niezależnych producentów ropy.
Chęć w globalnej stabilizacji rynku wyraziły również inne kraje jak Norwegia, Kanada czy również Brazylia. Teoretycznie cały świat jest w stanie zredukować produkcję o 10 czy nawet 15 mln brk na dzień, ale może to być zdecydowanie za mało przy obecnie spadającym popycie. Co jest jeszcze ciekawsze, cięcia narzucone z góry mają obowiązywać od 1 maja! Stany Zjednoczone zanim zaczną w jakikolwiek sposób nakłaniać producentów do zmniejszania produkcji zamierzają w dopełnić maksymalnie swoje strategiczne rezerwy. Wobec tego, nie ważne co zostanie ustalone w najbliższym czasie, świat będzie jeszcze przez kilka tygodni tonął w nadmiarze taniej ropy naftowej. Jakiekolwiek pozytywne reakcje będą prawdopodobnie krótkotrwałe i nie jest wykluczone, że jeszcze raz zobaczymy cenę ropy poniżej 20 dolarów za baryłkę. Oznacza to, że ceny paliw prawdopodobnie będą dalej spadać i być może na dłuższy czas zameldują się poniżej 4 zł za jeden litr.
Michał Stajniak