PKN Orlen daje sobie kilka miesięcy na rozpoczęcie w Komisji Europejskiej tzw. procedury prenotyfikacyjnej dotyczącej przejęcia grupy PGNiG, poprzedzającej uzyskanie stosowanych zgód na przeprowadzenie tej transakcji. Koncern przypomina, że akwizycja tak dużych przedsiębiorstw to wielomiesięczne zabiegi. Liczy, że w przypadku PGNiG uda się ją przeprowadzić w około półtora roku.
– Chcemy, żeby kwestie przejęcia Lotosu i PGNiG zbiegły się w czasie, żebyśmy mogli pokazać, że można w Polsce zrobić duży koncern multienergetyczny, z którym muszą się liczyć konkurenci – twierdzi Jan Szewczak, członek zarządu ds. finansowych Orlenu. Obecnie koncern nie ma jeszcze określonych zasad dotyczących przejęcia PGNiG. Tym samym bierze pod uwagę zarówno przeprowadzenie transakcji na zasadzie wymiany akcji, jak i przejęcie za gotówkę oraz warianty pośrednie.
Rekordowe inwestycje
Orlen liczy na zmianę niekorzystnej dla koncernu sytuacji makroekonomicznej i ograniczenie negatywnych skutków pandemii koronawirusa, widocznych w ostatnich miesiącach. W jego ocenie zwyżkować powinien zarówno popyt na paliwa i produkty petrochemiczne, jak i uzyskiwany na nich zarobek. – W II połowie roku oczekujemy poprawy marży rafineryjnej ze względu na mniejszą dynamikę wzrostów cen ropy oraz konsolidację w globalnym przemyśle rafineryjnym – informuje Zbigniew Leszczyński, członek zarządu ds. rozwoju PKN Orlen. Spółka szacuje, że cena ropy w kolejnych kwartałach utrzyma się na poziomie ok. 40 USD za baryłkę. Dziś ten poziom nieco przekracza.
Z kolei w biznesie petrochemicznym koncern zakłada stabilizację marż na średnim poziomie ok. 800 euro za tonę sprzedawanych produktów. Jednocześnie przypomina, że działalność w tej branży jest zależna od aktywności gospodarczej, która ostatnio silnie spadła. Z drugiej jednak strony Europa sprowadza z innych rynków duże ilości petrochemikaliów, dlatego załamanie się ich importu może wzmóc zapotrzebowanie z zakładów zlokalizowanych na Starym Kontynencie.