Pomijając ogrom zniszczeń i ludzkich tragedii, huragan wywołał również niemałe zamieszanie w sektorze naftowym w Stanach Zjednoczonych. Na razie coraz lepsza sytuacja panuje w amerykańskich rafineriach, które coraz dynamiczniej zwiększają aktywność. Większość z dziewięciu rafinerii zlokalizowanych w Luizjanie już w poprzednim tygodniu powróciła do przerobu ropy naftowej. To oczywiście oznacza, że popyt na ropę z ich strony jest coraz większy – a tymczasem wydobycie ropy naftowej w rejonie Zatoki Meksykańskiej nadal za nim nie nadąża. Jest to sytuacja odwrotna niż w przypadku poprzednich huraganów i burz tropikalnych, kiedy to produkcja na ogół powracała relatywnie szybko. Obecny powolny powrót świadczy o dużych zniszczeniach, których naprawienie może potrwać wiele tygodni. Niemniej firma Baker Hughes w poprzednim tygodniu pokazała wzrost funkcjonujących wiertni ropy naftowej, co najprawdopodobniej przełoży się na stopniową zwyżkę produkcji ropy. Pomijając sytuację w Stanach Zjednoczonych, w tym tygodniu inwestorzy będą wypatrywać także miesięcznych raportów kluczowych organizacji z rynku ropy. Zarówno kartel OPEC, jak i Międzynarodowa Agencja Energetyczna, już w tym tygodniu mają podać swoje zaktualizowane wyliczenia dotyczące popytu i podaży ropy na świecie. Największe zainteresowanie budzą potencjalne rewizje wielkości popytu wywołane pandemią.