Bo to powieść opisująca świat traderów, analityków i finansistów z Wall Street, napisana przez kobietę, która pracowała w tej branży.
Akcja koncentruje się wokół giełdowego debiutu popularnego portalu randkowego i afery, która może zaszkodzić IPO. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale „Emisja" to thriller. Mamy morderstwo i mamy młodych i żądnych pieniędzy rekinów z Wall Street. Opisany jest świat nowojorskich milenialsów stających się „wilkami" i „wilczycami" z Wall Street. Jest więc tam sporo typowych obrazków z życia tej grupy społecznej. Jednych to może irytować, innym może wydać się swojskie.
Michelle Miller bynajmniej nie stara się upiększać tego nowojorskiego środowiska. Widzimy to już w pierwszej scenie w książce. „Wiesz, że studiowałam na Penn? Nie jestem jakąś kretynką. Pracuję w najlepszej kancelarii. Kogoś takiego jak ja zaprasza się na randkę" – skarży się zdesperowana pracownica korpo, którą wziął do siebie na upojną noc główny bohater książki. „Ty się ze mną skontaktowałaś, po pijaku, o drugiej w nocy w barze, a wcześniej umieściłaś swój profil na lokalizacyjnej aplikacji randkowej. Czego się spodziewałaś?" – panienka dostaje szczerą i bezceremonialną odpowiedź.
Jeśli wybieracie się na urlop i szukacie lektury na plażę, „Emisja" może być dobrym wyborem. Oczywiście jeśli nie irytują was wielkomiejscy milenialsi...