Dowodem jej erozji jest słynna już wypowiedź Charlesa Prince'a, ówczesnego prezesa Citigroup, z 2007 r.: „Gdy muzyka się zatrzyma, w sensie płynności, sprawy się skomplikują. Ale dopóty, dopóki muzyka gra, trzeba tańczyć. My wciąż tańczymy".
Prince odniósł się do lewarowanych przejęć spółek, które Citigroup finansował. Najwyraźniej miał świadomość, że wyceny przejmowanych spółek były zbyt wysokie, a standardy udzielania kredytów na takie transakcje zbyt łagodne. Ale nie chciał się wycofać z tego rynku przed innymi.
W książce „Etyka i odpowiedzialność w świecie finansów" prof. Paul H. Dembinski, wykładowca Uniwersytetu we Fryburgu oraz założyciel i dyrektor Obserwatorium Finansowego w Genewie, przekonująco tłumaczy, dlaczego etyka powinna być rdzeniem finansów. Przy okazji pokazuje jednak, dlaczego ten postulat coraz trudniej spełnić.
Za Pierre'em-Noelem Giraudem Dembinski definiuje finanse jako „handel obietnicami". Chodzi oczywiście o obietnicę płatności – sedno każdej umowy i transakcji finansowej. Obietnica, czy też zobowiązanie, jest zaś pojęciem z dziedziny etyki.
Postęp technologiczny sprawił jednak, że przeciętny finansista nie postrzega swojej działalności w taki sposób. Współczesne finanse to przede wszystkim „manipulowanie symbolami" na ekranach komputerów. W efekcie finansiści są odcięci od realiów społeczno-ekonomicznych, do których odnoszą się ich decyzje. „Środowisko pracy odcięte od rzeczywistości może prowadzić do swego rodzaju autyzmu etycznego" – zauważa autor. Nawet gdyby pracownicy instytucji finansowych mieli świadomość etycznego wymiaru swojej pracy, nie mieliby czasu na refleksję nad dylematami, z którymi wiążą się ich decyzje. W końcu dziś niektóre transakcje finansowe trwają ułamek sekundy.