Przez prawie trzy dekady był ministrem spraw zagranicznych ZSRR i często skutecznie bronił interesów swojego kraju, nawet gdy stał on na z góry straconej pozycji. Jego twardy styl negocjacyjny sprawił, że obdarzono go przydomkiem „Pan Niet" („niet" to po rosyjsku „nie"). Choć Związek Sowiecki poniósł w wielu dziedzinach olbrzymią klęskę i zniknął z mapy świata, to pozostawił jednak po sobie specyficzną szkołę negocjacji, z którą miało do czynienia wielu biznesmenów i urzędników prowadzących rozmowy z rosyjskimi kontrahentami.
O tym, na czym polega ten specyficzny styl negocjowania, możemy się dowiedzieć z książki „Kremlowska szkoła negocjacji" Igora Ryżowa. Pozycja ta została uznana za biznesową książkę 2017 r. przez rosyjski oddział firmy PwC. I trudno się temu dziwić. Jej autor nie jest jakimś niewydarzonym biznesowym coachem, tylko praktykiem biznesu. I to praktykiem biznesu na rynku rosyjskim, na którym nie jest tak łatwo odnieść sukces. Teorię podpiera przykładami, w tym barwnymi anegdotkami ze swojej działalności biznesowej. Nie napisał on typowej korporacyjnej poligramoty, tylko książkę cechującą się żywym językiem, którą przyjemnie czytać. Autor podchodzi przy tym uczciwie do czytelnika: już na wstępie zaznacza, że jego dzieło nie wystarczy, by nauczyć się negocjowania. Do osiągnięcia wprawy potrzeba praktyki, a ta książka to tylko zarys programu treningowego i zbiór cennych wskazówek.
Ryżow m.in. bardzo szczegółowo opisuje techniki manipulacyjne, które druga strona często stosuje podczas negocjacji, oraz podpowiada, jak można z tego typu pułapek się wyplątać. W trakcie lektury można jednak nabrać wątpliwości na ile opisane przez niego techniki są specyficzną kremlowską szkołą negocjacji. Autor odwołuje się bowiem bardzo często do klasycznych, zachodnich publikacji, a całość pracy jest swoistą syntezą między myślą zachodnią a wschodnią. No cóż, wiele specyficznie rosyjskich wynalazków opiera się na kupionej bądź wykradzionej zachodniej technologii. Tak samo może być również z kremlowską szkołą negocjacji. Jest podobna do zachodniej, ale bardziej brutalna.