Tę książkę napisałem, gdy zdałem sobie sprawę, że nie mam planu na dalszą część życia. Miałem wiele pytań i wiele wątpliwości – tłumaczy we wstępie „Plemienia mentorów" Timothy Ferriss. To bzdura. Ferriss napisał tę książkę, bo poprzednia – bardzo podobna do tej – dobrze się sprzedawała. Inaczej mówiąc, poszedł za ciosem. Ale trudno czynić mu z tego zarzut. W końcu Ferriss sławę zyskał dzięki wydanemu przed dekadą poradnikowi „4-godzinny tydzień pracy". Do dziś praktykuje to, czego tej książce nauczał: zarabia, nie przemęczając się.
„Plemię mentorów" podobnie jak wydane rok temu „Narzędzia tytanów" to zbiór rozmów z ludźmi sukcesu: przedsiębiorcami, artystami, naukowcami, sportowcami. Ferriss zadaje im stały zestaw 11 pytań, tylko z rzadka coś dodając. Niektórzy odpowiedzieli na wszystkie, inni tylko na wybrane. Pytania są jednak dobrze przemyślane: z pozoru banalne, skłaniają rozmówców do wyjawienia, co kryje się za ich życiowym powodzeniem, jak radzą sobie z kryzysami, jak znajdują motywację itp.
Choć może się wydawać, że pytając ponad 100 błyskotliwych ludzi „jak żyć", i nie podejmując żadnej próby syntezy ich odpowiedzi, Ferriss poszedł na łatwiznę, ta formuła książki odzwierciedla jego przekonanie, że nie istnieje żadna uniwersalna droga do sukcesu. Nie da się po prostu – jak sugeruje bestsellerowy poradnik – przyswoić „7 nawyków skutecznego działania", aby wieść szczęśliwy i dostatni żywot.
Jedno spośród pytań, które Ferriss zadaje swoim rozmówcom, dotyczy porażek, inne – absurdalnych nawyków. Sugeruje w ten sposób, że „ludzie sukcesu" nie są nieomylnymi robotami i zmagają się z podobnymi problemami jak inni. Po prostu robią to lepiej. GS