Kryzys napędza rynek... alkoholi premium i alkoholi bez procentów

Konsumenci sięgają po okazjonalny luksus lub uprawiają eskapizm, więc mimo kryzysu rośnie rynek alkoholi premium. Widać to także po decyzjach inwestycyjnych, przejęty Polmos produkuje wódki z wyższej półki, a branża spodziewa się przejęć kraftowych destylarni.

Publikacja: 17.09.2023 08:50

Sięganie po alkohole premium może być formą ucieczki od kryzysu.

Sięganie po alkohole premium może być formą ucieczki od kryzysu.

Foto: Fot. mat. prasowse

Przejęcie Polmosu Białystok przez Stock Polska jest największym ruchem w tym roku na rynku silnych alkoholi. Stock nie pobił wprawdzie ubiegłorocznego rekordu ustawionego przez Maspex, który dzięki jednej akwizycji stał się od zera liderem rynku z udziałami (dziś) 46 proc., ale za to dokonał aż czterech akwizycji w tydzień.

Branża spodziewa się kolejnych przejęć, już nie tak spektakularnych, ale szefowie większych firm spoglądają z zainteresowaniem na mniejsze kraftowe destylarnie, by wzbogacić swój portfel alkoholi premium. Bo premium – co może zaskakiwać – to właśnie aktualny kierunek konsumpcji mocnych alkoholi na świecie. W kryzysie – i napędzany kryzysem.

Gorączkowe zakupy

O finalizacji przejęcia Polmosu Stock Spirits poinformował pod koniec sierpnia.

– Przejęcie firmy jest ważnym etapem w realizacji strategii wzrostu naszej Grupy w Europie – mówił Jean-Christophe Coutures, prezes Stock Spirits Group w Polsce cytowany w komunikacie firmy.

fot. mat. prasowe

Witold Włodarczyk, prezes stowarzyszenia Polski Przemysł Spirytusowy, ocenia, że to największy ruch na polskim rynku mocnych alkoholi w tym roku, większych się już nie spodziewa, choć konsolidacja trwa i z pewnością nie było to ostatnie przejęcie.

– Myślę, że konsolidacja będzie szła w tym kierunku, iż nie wszystkie kraftowe destylarnie, które powstały niedawno, będą w stanie poradzić sobie z wyzwaniami. W związku z tym spodziewam się, że będą oferty kupna niektórych tych firm, które wyrobią sobie już markę, przez duże koncerny, które mogą chcieć mieć w swoich portfelach produkty kraftowe ultrapremium. Przewiduję, że to bardzo niedługo zacznie się dziać, bo już miałem takie sygnały i zapytania od prezesów dużych firm, czy wiem, czy któraś z małych firm nie chciałaby się ewentualnie sprzedać – mówi Włodarczyk w rozmowie z „Parkietem”.

Czytaj więcej

Piwo wraca do poziomów sprzed pandemii, ale nie ma lekko

To nie był jednak jedyny wydatek Stock Spirits w tym roku ani nawet w owym... tygodniu. Od 31 sierpnia do 6 września Stock wybrał się na gorączkowe zakupy i przejął łącznie aż cztery firmy czy marki. Na pierwszy ogień poszedł Polmos Białystok, następnie francuska firma Société Dugas, dystrybutor alkoholi premium i superpremium we Francji, oraz marka szkockiej whisky popularnej we Francji – Clan Campbell – przejęta od Pernoda Ricarda. Wreszcie 6 września Stock poinformował o przejęciu Borco-Marken-Import Matthiesen z Hamburga, producenta i dystrybutora alkoholi wysokoprocentowych w Niemczech.

Coraz bardziej premium, coraz mniej alkoholu

Inwestycje Stocka wpisują się mocno w trend premiumizacji spożycia alkoholu w Polsce i ogólnie w Europie. Zakup win premium, alkoholi wysokoprocentowych i alternatywnych produktów bezalkoholowych przez konsumentów w czasie najbardziej gwałtownej spirali inflacyjnej we współczesnej historii odzwierciedla zróżnicowany zakres zachowań konsumenckich, podsumował Euromonitor International. Można by ująć, że to taki alkoholowy „efekt szminki”, w którym konsumenci ograniczają większe zakupy, ale zostawiają sobie margines swobody na droższe wydatki. Euromonitor w swojej analizie rynku alkoholi zauważa, że korzystanie z produktów premium jest postrzegane jako sposób na okazjonalne luksusy lub jako forma eskapizmu. – Kultowe marki kojarzone z piciem aspiracyjnym i produktami z wyższej półki znalazły się wśród najlepszych wyników sprzedaży w ubiegłym roku – mówi Spiros Malandrakis, szef działu napojów alkoholowych w Euromonitorze. – To jest premiumizacja wbrew wszelkim przeciwnościom. Dynamika aspiracji przezwycięża kryzys związany z kosztami utrzymania – mówi Malandrakis.

Czytaj więcej

Akcyza na cydr jednak zostaje

Kolejnym trendem jest mocny wzrost cen i co za tym idzie – spadek sprzedaży i dochodów budżetu z akcyzy. W Polsce spożycie spadło z 3,8 l wyrobów spirytusowych na mieszkańca w 2021 r. do 3,5 l zaledwie rok później, w tym roku może spaść do niewiele ponad 3 l, czyli do poziomu sprzed 20 lat. A za tym idzie – ból głowy resortu finansów – spadek dochodów z akcyzy, która w ubiegłym roku wprawdzie przekroczyła 10 mld zł po raz pierwszy w historii. Zdaniem Witolda Włodarczyka nie ma prostego mechanizmu, który sprawia, że wzrost akcyzy o 10 proc. podniesie automatycznie wpływy. – Gdy regulator przesadzi z wysokością podatków, przychody maleją, tak wynika z krzywej Laffera, ostrzegałem przed tym już trzy lata temu – mówi i tłumaczy, że akcyza będzie spadać, ponieważ jest liczona nie od ceny, a od zawartości alkoholu.

Kolejny nurt to mocne alkohole... bez alkoholu. Wspominał o tym także Rober Ogór, szef grupy Ambra, która w tym tygodniu przedstawiła pozytywne, roczne wyniki –zysk netto wzrósł o 18,7 proc., do 61,5 mln zł, dywidenda wyniesie 1,1 zł, przychody ze sprzedaży netto wzrosły o 12,9 proc., do 875,8 mln zł i to mimo spadku o 2,7 proc. wolumenu sprzedaży. – Ważną gałęzią rozwojową jest wino bezalkoholowe. Po wejściu w rynek wina musującego bezalkoholowego dużą rolę odgrywa rozwój oferty win spokojnych, jednoodmianowych, jak sauvignon blanc czy cabernet sauvignon, kolejne odmiany są w przygotowaniu, ponieważ potencjał win spokojnych jest jeszcze większy niż musujących – mówił szef Ambry. Także nie wyklucza akwizycji, choć spółka chwilowo nad nimi raczej nie pracuje. – Nie jesteśmy zamknięci na akwicyzje, ale na dziś takie rozmowy nie mają miejsca. Może się jednak okazać, że potencjał akwizycyjny ze względu na trudną sytuację rynkową może się pojawić – mówił Robert Ogór na czacie zarządu z akcjonariuszami.

Czytaj więcej

Kultura i sport ważniejsze niż alkohol i papierosy
Ustawa o kaucjach zdążyła niemal w ostatnim momencie, jest opublikowana, można działać

– Dopóki ustawa nie zostanie opublikowana z podpisem prezydenta, dopóty nikt nie wyda ani złotówki na budowę systemu kaucyjnego – mówili eksperci branży napojowej przez długie miesiące, gdy ustawa wprowadzająca system kaucyjny, czyli ustawa o zmianie ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw, walczyła o utrzymanie się na powierzchni w resorcie środowiska i klimatu, po czym utknęła w KPRM, a następnie w szalonym tempie przemknęła przez parlament, by finalnie zostać przegłosowaną w trakcie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w trakcie wakacji. W połowie września producenci napojów żyją jednak już w nowej rzeczywistości prawnej i mogą inwestować nie jedną złotówkę, a raczej ich miliony, ponieważ 12 września ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Dzień wcześniej minął natomiast termin na zgłaszanie uwag przez Brukselę po obowiązkowej notyfikacji technicznej. Do 11 września merytoryczne dyskusje nad tą ustawą miały według niektórych ekspertów i senatorów status swego rodzaju spekulacji, ponieważ odpowiedź z Brukseli mogła wszystko pozmieniać.
Publikacja w Dzienniku Ustaw i brak uwag ze strony Brukseli odblokowały inicjatywę rynku. Za tydzień na targach opakowań w Krakowie odbędzie się debata z głównymi (lub też – najgłośniejszymi) graczami na rynku. Branża musi się spieszyć z porozumieniami, stworzeniem operatora, dogadaniem się co do udziałów objętych przez konkretne firmy w spółce akcyjnej, którą musi być operator. Tymczasem nieformalne rozmowy na Forum Ekonomicznym w Karpaczu sygnalizowały, że negocjacje idą ciężko, niezależnie od wielkości firm, i porozumienie jest trudne. Z inicjatywą wyszły spółki zrzeszone w Polskiej Federacji Producentów Żywności oraz producenci piwa, którzy utworzyli grupę na rzecz budowy systemu kaucyjnego w Polsce. Do projektu weszli najwięksi gracze, polskie oddziały Carlsberga i Coca-Coli HBC, Colian, Grupa Maspex, Grupa Żywiec (Heineken), Kompania Piwowarska (Asahi.), Nestlé Polska, Pepsi-Cola General Bottlers Poland, Red Bull oraz Żywiec Zdrój. To główne firmy polskiego rynku napojowego, z alkoholem czy bez. Podpisały one list intencyjny o współpracy przy utworzeniu operatora niezbędnego do uruchomienia i funkcjonowania systemu kaucyjnego w Polsce. Nie wykluczają jednak innych graczy, informują, że są otwarte na współpracę ze wszystkimi firmami zainteresowanymi utworzeniem systemu kaucyjnego w Polsce. Do ustawy mają zaś sporo zastrzeżeń, głównie o bardzo krótki czas na przygotowania, a także czas, dopuszczoną mnogość operatorów oraz to, że Polska nie korzystała z doświadczeń innych krajów. – Przedsiębiorcom grożą miliardowe kary, zaś cały rynek czeka chaos spowodowany obecnością wielu operatorów. A to tylko niektóre z wyzwań. W konsekwencji koszt funkcjonowania systemu kaucyjnego w Polsce będzie znacząco wyższy w porównaniu z innymi krajami, które już wdrożyły taki system – napisali w komunikacie Andrzej Gantner, wiceprezes PFPŻ ZP, i Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny ZPPP Browary Polskie.

Czytaj więcej

Nadchodzi kolejny trudny rok dla browarów


Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?