Handlarz śmiercią, który był bardzo cenny dla Kremla

Wiktor But znaczył w branży nielegalnego handlu bronią tyle, co Pablo Escobar w biznesie narkotykowym. Podczas pobytu w amerykańskim więzieniu konsekwentnie milczał o swoich nielegalnych interesach i utrzymywał, że został wrobiony przez „rusofobów”.

Publikacja: 18.12.2022 17:19

Wiktor But, legendarny rosyjski handlarz bronią, spędził 12 lat w amerykańskim więzieniu, a wcześnie

Wiktor But, legendarny rosyjski handlarz bronią, spędził 12 lat w amerykańskim więzieniu, a wcześniej przez ponad dwa lata przebywał w tajskim areszcie. W Rosji był witany jako bohater i rozpoczął karierę polityka

Foto: Aleksandr SIVOV/RUSSIA'S LIBER

Ta transakcja już na pierwszy rzut oka wyglądała kiepsko dla USA. Za Wiktora Buta, wypuszczonego z więzienia legendarnego rosyjskiego handlarza bronią, otrzymali Brittney Griner, koszykarkę-celebrytkę, która trafiła do rosyjskiej kolonii karnej za to, że w jej bagażu znaleziono wkłady do e-papierosa zawierające olejek z konopi indyjskich. Oczywistym było, że zarzuty przeciwko Griner były absurdalne, a ta mistrzyni olimpijska została uwięziona przez Rosjan tylko po to, by mieli kogoś sławnego na wymianę za Buta. Czy jednak ta wymiana była rzeczywiście równa? Krytyce poddano w USA to, że nie uwolniono z Rosji innych Amerykanów odsiadujących tam wyroki, choćby Paula Whelana, weterana marines, skazanego za szpiegostwo. John Bolton, były prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, nazwał tę transakcję „kapitulacją Ameryki”. Mike Pompeo, były sekretarz stanu, stwierdził natomiast, że różne złe siły na świecie dostały teraz zachętę, by porywać sławnych Amerykanów i wymieniać ich na swoich ludzi więzionych w USA. Ogólnie można odnieść wrażenie, że administracja Bidena słabo się z Rosjanami targowała. Wiktor But był bowiem wart dla Kremla o wiele więcej niż Griner. Można było go pewnie wymienić nawet na kilkunastu ludzi. Był przecież człowiekiem bardzo blisko związanym z tajnymi służbami i globalnym potentatem w handlu bronią.

Czytaj więcej

Finansowi piraci mają przystań w Delaware

Niebezpieczny lingwista

Dla wielu ludzi Wiktor But ma twarz Nicholasa Cage’a. Ów aktor grał bowiem postać wzorowaną na tym handlarzu bronią w filmie „Pan życia i śmierci”. Scenariusz owego filmu był oczywiście tylko mieszanką fikcji z pewnymi odpryskami prawdy. But ponoć śmiał się, oglądając go, i uznał, że przedstawiono jego działalność w sposób naiwny. Niewątpliwie w tym filmie nie pokazano mechanizmów, które pozwoliły mu stać się po upadku ZSRR globalnym potentatem w handlu bronią.

Kluczem do kariery Buta były jego niesamowite zdolności językowe. Wiadomo, że oprócz rosyjskiego zna płynnie również: angielski, francuski, portugalski, arabski, farsi i esperanto. Uczył się też kilku języków afrykańskich. W latach 80. służył jako tłumacz w sowieckim kontyngencie wojskowym w pogrążonej w wojnie domowej Angoli. To sugerowałoby pracę dla wywiadu wojskowego GRU. Nie ma jednak jej oficjalnego potwierdzenia. Z armii został zwolniony po upadku ZSRR i szybko odnalazł się w prywatnym biznesie. Miał skądś pieniądze, by na wojskowych lotniskach skupować samoloty transportowe. Zgromadzona flota starych Antonowów oraz Iliuszynów pozwoliła mu stworzyć siatkę firm transportowych skupiających swoją działalność w Afryce. Według Buta pierwszą z nich była rzekomo firma Air Cess, utworzona w Liberii w 1996 r.

Po kilku latach działalności w branży transportowej But zdobył przydomek „niszczyciela sankcji”. Pojawiały się bowiem doniesienia, że jego samoloty dostarczają broń dla różnych afrykańskich reżimów, rebeliantów i terrorystów. Dokumenty ONZ wskazują, że był blisko związany m.in. z Charlesem Taylorem, dyktatorem Liberii skazanym w 2012 r. za zbrodnie wojenne. Miał też dostarczać broń partyzantom UNITA w Angoli, a także łamać embarga w Demokratycznej Republice Konga i Sierra Leone. Rzekomo zarabiał też na dostawach broni do pogrążonej w wojnie domowej Bośni. Co ciekawe, miał tam szczególnie mocno współpracować z bośniackimi muzułmanami walczącymi przeciwko wspieranym przez Rosję Serbom.

Czytaj więcej

Sieczin – pan życia i śmierci w rosyjskiej energetyce

– But jest wiodącym handlarzem śmiercią, który jest głównym operatorem samolotów i tras do przerzutu broni z Europy Wschodniej, zwłaszcza z Bułgarii, Mołdowy i Ukrainy do Liberii i Angoli. ONZ wykazała, że But znajduje się w centrum pajęczyny podejrzanych handlarzy bronią, handlarzy diamentami i innymi osobami podtrzymującymi wojny – powiedział w 2000 r. Peter Hein, deputowany brytyjskiej Partii Pracy.

Centrum tej siatki znajdowało się w Szardża, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Spółki związane z Butem dysponowały flotą 60 samolotów transportowych. Przez kilkanaście lat działalności firmy te były celem wielu dochodzeń prowadzonych w wielu krajach. Podejrzewano Buta m.in. o dostarczanie broni talibom i Al-Kaidzie.

– Po 11 września obudziłem się i odkryłem, że jestem drugą osobą po Osamie bin Ladenie – zażartował But w 2003 r. w wywiadzie dla „New York Timesa”. Oficjalnie zaprzeczał, by sprzedawał broń siatce bin Ladena i talibom. Twierdził, że dostarczał uzbrojenie ich wrogom z afgańskiego Sojuszu Północnego.

– Broń dostarczana przez Buta była bardzo droga. Jeden pocisk do czołgu kosztował 60 USD. W Rosji oficjalnie kupowano go za 10 USD – wspominał Ahmed Muslem Hayat, były doradca ministra obrony Sojuszu Północnego.

W 1995 r. jeden z jego samolotów został zmuszony do lądowania w Kabulu, a jego rosyjska załoga została wzięta przez talibów na zakładników. But zaangażował się w ich uwolnienie. Twierdził później, że pojmana załoga uciekła talibom, innym razem utrzymywał, że została odbita. Powszechnie podejrzewano jednak, że But po prostu ją wykupił, zgadzając się na dostawy broni dla talibów. Według amerykańskich tajnych służb But zapewniał talibom nie tylko broń ręczną i amunicję, ale również działa, pociski rakietowe, a nawet bomby lotnicze. Załatwił również samoloty i części zamienne dla Ariana Air, linii lotniczych kontrolowanych przez afgański reżim. Samoloty te służyły później do transportu broni, amunicji, bojowników i narkotyków. Broń dostarczona przez Buta była również przekazywana przez talibów Al-Kaidzie. Z rzekomo dostarczonych przez niego ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych próbowano w 2002 r. zestrzelić izraelski samolot pasażerski nad Kenią.

– Wiktor But to Donald Trump lub Bill Gates handlu bronią. To największy chłopak na osiedlu – mówił w 2002 r. anonimowy przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Obrony.

Zła sława nie przeszkadzała jednak w tym, by spółki Buta otrzymywały kontrakty na transport dostaw do sił koalicji międzynarodowej w Iraku. (Wcześniej pomagały w ten sposób francuskim siłom pokojowym w Rwandzie). Do 2007 r. rząd USA i jego kontraktorzy zapłacili spółkom Buta za takie usługi łącznie 60 mln USD. Doszło do tego, choć od 2002 r. But był ścigany czerwoną notą Interpolu, a w 2004 r. zamrożono jego amerykańskie aktywa.

Upadek handlarza

Pomimo irackich kontraktów biznes Buta w pierwszej dekadzie XXI wieku raczej się zwijał. Handlarzowi bronią wyraźnie nie służyło rosnące zainteresowanie opinii publicznej jego działalnością. Trudniej mu było dostarczać broń rebeliantom i terrorystom. Na początku 2008 r. był już tak głodny sukcesu, że wpadł w pułapkę zastawioną przez DEA, amerykańską służbę antynarkotykową. Informator tej agencji, udający wysłannika kolumbijskiej organizacji terrorystycznej FARC, skontaktował się z Butem i wyraził chęć zakupu 100 zestawów rakiet przeciwlotniczych Igła. But połknął haczyk i pojechał do Bangkoku na negocjacje z ludźmi podstawionymi przez DEA. Podczas tych negocjacji agenci udający terrorystów mówili mu, że potrzebują tej broni przeciwko Amerykanom. But nie wyraził żadnych obiekcji i chciał zawrzeć transakcję. 6 marca 2008 r. został więc aresztowany przez tajską policję. W 2009 r. sąd w Bangkoku odrzucił wniosek o ekstradycję Buta do USA, ale Amerykanie złożyli apelację i ją wygrali. Mocno wychudzony But trafił w listopadzie 2010 r. do więzienia w USA. W 2012 r. skazano go na 25 lat więzienia.

But cały czas utrzymywał, że został wrobiony. W jego obronie stanął rząd rosyjski, utrzymujący, że But stał się ofiarą „rusofobii”. Sięgnął również po lobbystów. W 2014 r. kancelaria prawna Johna Ashcrofta, byłego prokuratora generalnego USA, czyniła starania o powtórzenie procesu Buta. W tym samym roku miał premierę film dokumentalny „Notorious Mr. Bout”, w którym przedstawiano tego handlarza bronią jako ofiarę własnego mitu. But przez ten czas konsekwentnie milczał o swoich wspólnikach i interesach. Opłaciło mu się to.

Narodziny nowej gwiazdy rosyjskiej polityki?

Wiktor But po wypuszczeniu z amerykańskiego więzienia został przyjęty w Rosji jak bohater. Sprawa jego powrotu do kraju była wiadomością dnia w rosyjskich programach informacyjnych. Wkrótce po przybyciu do Moskwy udzielił wywiadu telewizji Russia Today. Zaprezentował w nim swoje dosyć konserwatywne poglądy na świat i ponarzekał (czasem słusznie) na problemy Zachodu.

– To, co się dzieje na Zachodzie, to samobójstwo cywilizacji. Wszędzie rozchodzą się narkotyki i LGBTQ. Teraz okazuje się, że w amerykańskich szkołach uczą pierwszoklasistów, że są 72 płcie – powiedział But.

Oczywiście zadeklarował swoje wsparcia dla „specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie” i nawet zadeklarował, że „gdyby mógł”, to by się zgłosił na ochotnika, by podzielić się z walczącymi tam Rosjanami swoimi umiejętnościami. (Ale chyba nie chodziło mu o dostarczanie broni obu stronom konfliktu.)

Kilka dni po uwolnieniu But wystąpił na kongresie Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, czyli szowinistycznego stronnictwa założonego przez (zmarłego w tym roku) Władimira Żyrynowskiego. Legitymację członkowską wręczył mu osobiście Leonid Słucki, obecny przewodniczący tej partii. But oczywiście przekonywał, że ideologia tego stronnictwa od dawna była mu bliska. Można się spodziewać, że w następnych wyborach parlamentarnych w Rosji zdobędzie mandat deputowanego do Dumy. Deputowanym z szeregów LDPR jest już choćby Andriej Ługowoj, jeden z uczestników otrucia polonem pułkownika Aleksandra Litwinienki.

But może liczyć już na sojuszników na Kremlu. „Wiktor But nie jest osobą, tylko przykładem niezłomności. Będzie się dobrze nadawał na szefa jakiejkolwiek istniejącej partii lub ruchu” – napisał oligarcha Jewgienij Prigożyn, właściciel Grupy Wagnera, czyli prywatnej firmy wojskowej walczącej w Ukrainie. Prigożyn, podobnie jak But, jest byłym więźniem. Swój ciągnie do swego... HK

Parkiet PLUS
Marek Piechocki, prezes LPP: Nie pozwę ich za raport o Rosji. Na razie
Parkiet PLUS
Analitycy widzą przestrzeń do zwyżek notowań firm z indeksu WIG20
Parkiet PLUS
Dobra koniunktura podbiła płace prezesów
Parkiet PLUS
Najdroższe akcje. Warto je mieć?
Parkiet PLUS
Mimo rekordów WIG-u coraz mniej spółek uczestniczy w hossie na GPW
Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?