Od ponad dekady jest głównym rozgrywającym w rosyjskim sektorze energetycznym. Łączy stanowisko wicepremiera z fotelem prezesa Rosnieftu, największego producenta ropy w Rosji. To też nieformalny przywódca klanu siłowików – kremlowskiej „jastrzębiej" frakcji skupiającej byłych kagiebistów i wojskowych, chcących ostrego kursu w polityce zagranicznej i wewnętrznej. Sieczin to więc jeden z filarów putinowskiej Rosji – przeżartego korupcją, autorytarnego mocarstwa opierającego potęgę na wydobyciu surowców i produkcji broni. Jeszcze kilka lat temu amerykańscy dyplomaci żartowali, że taki człowiek nie może istnieć, że jest tylko straszydłem wymyślonym przez Putina, by utrzymywać porządek w imperium. Niedawno jednak Sieczin dał poznać rynkowi swoją „ludzką" twarz – zgadzając się na porozumienie Rosnieftu z brytyjskim koncernem BP.
Wszystko dla firmy
BP zdecydował się sprzedać Rosnieftowi 50 proc. udziałów w naftowym joint venture TNKBP. Wartość transakcji, po jej rozliczeniu sięgnie 26,8 mld USD. BP dostanie od Rosnieftu 17,1 mld USD w gotówce oraz 12,84 proc. akcji rosyjskiego koncernu wartych łącznie 9,7?mld USD. Ponadto BP ma zainwestować 4,8 mld USD w 5,66 proc. akcji Rosnieftu. Zwiększy więc udziały w rosyjskim naftowym gigancie z obecnych 1,25 proc. do 19,75 proc. Dla Rosnieftu umowa z BP?to przede wszystkim droga do przejęcia kolejnych złóż i zwiększenia produkcji ropy do 4,5 mln baryłek dziennie. Rosyjski państwowy koncern zyskuje więc szansę na dogonienie Exxonu pod względem wydobycia, a nawet do stania się największym producentem ropy na świecie. Po przejęciu udziałów w BP, Rosnieft może wydobywać więcej „czarnego złota", niż wszystkie kraje Bliskiego Wschodu poza Arabią Saudyjską.
BP po prostu pozbył się kłopotu. Stworzył TNK-BP w 2003?r., wchodząc w spółkę joint venture z grupą rosyjskich oligarchów skupionych w konsorcjum AAR (kontrolujących 50 proc. akcji TNK-BP). Doświadczenia ze współpracy z nimi są dla Brytyjczyków fatalne. W 2008 r. Bob Dudley, obecny prezes BP, został zmuszony do wyjazdu z Rosji i rezygnacji z kierowania TNK-BP. Powodem był wielomiesięczny spór z AAR, w który oligarchowie zaangażowali organy rosyjskiego państwa (wówczas po ich stronie wyraźnie stał Sieczin. Jak widać, w długim terminie mu się to opłaciło.). W zeszłym roku AAR zablokowało natomiast umowę BP z Rosnieftem, przewidującą udział Brytyjczyków w eksploatacji złóż w Arktyce.
Transakcja z BP jest powszechnie uznawana za „dziecko" Sieczina. Potężny wicepremier wielokrotnie wykorzystywał swoją pozycję, by wspierać Rosnieft. Przyczynił się m.in. do tego, że temu państwowemu koncernowi przyznano najlepsze rosyjskie złoża w Arktyce. Strategia Kremla przewiduje, że Rosnieft dalej będzie zyskiwał na znaczeniu, być może odsuwając w cień Gazprom – molocha wzbudzającego ogromne kontrowersje za granicą i przegrywającego z amerykańską, łupkową konkurencją.
Sieczin jest głównym twórcą potęgi Rosnieftu. Przekształcił tę spółkę z nieefektywnego postsowieckiego potworka w nowoczesny, szybko rozwijający się koncern. Zrobił to jednak, grając nieczysto i nadużywając swojej pozycji służbowej. To on przecież jest uznawany za głównego architekta rozprawy z niepokornym miliarderem Michaiłem Chodorkowskim, twórcą koncernu naftowego Jukos. Chodorkowski twierdzi, że to Sieczin stał za obiema jego sprawami karnymi. Rosyjski wicepremier zadbał o to, by po aresztowaniu Chodorkowskiego najlepsze aktywa Jukosu trafiły w ręce Rosnieftu. Gdy PKN Orlen zdołał wykupić mu sprzed nosa litewską rafinerię w Możejkach, odwdzięczył się, wstrzymując przesył ropy do tego zakładu (co zostało opisane m.in. w amerykańskich depeszach dyplomatycznych ujawnionych przez portal WikiLeaks).