Wojna w Ukrainie jest nie tylko klęską polityki zagranicznej realizowanej przez Niemcy w ostatnich dwóch dekadach i ogromnym ciosem w wizerunek samozwańczego „mocarstwa moralnego". Jest również kolejnym wielkim czynnikiem ryzyka dla największej gospodarki strefy euro. Jak na razie nie został zrealizowany scenariusz, którego najbardziej boją się niemieccy przemysłowcy, czyli embargo na rosyjską ropę i gaz. Dotychczasowa strategia energetyczna Niemiec znalazła się jednak pod dużym znakiem zapytania. Przemysł odczuwa natomiast skutki zakłóceń w łańcuchach dostaw związanych z wojną, a także wzrostu cen surowców. Z wojną w Ukrainie zbiegł się również kryzys pandemiczny w Chinach. Jest on groźny nie tylko dlatego, że pogłębia chaos w globalnych łańcuchach dostaw. Związane z nim spowolnienie gospodarcze może stanowić poważne zagrożenie dla niemieckiego eksportu. Wszystko to razem nie wygląda najlepiej. Czy oznacza jednak, że największa gospodarka Europy wpadnie w recesję?
Obcinane prognozy
O groźbie technicznej recesji w Niemczech mówiono już na początku roku. Ich PKB spadł bowiem w czwartym kwartale 2021 r. o 0,3 proc. kw./kw. Pierwszy kwartał był jednak lepszy od prognoz i przyniósł 0,2 proc. wzrostu. Prognozy na drugi kwartał, zebrane przez agencję Bloomberga, wahają się od spadku o 0,6 proc. do wzrostu o 1,5 proc., a na trzeci – od zwyżki o 0,1 proc. do 2,2 proc. Agencja Bloomberga ocenia prawdopodobieństwo recesji na 30 proc. Prognozy dla PKB na cały 2022 r. mówią o jego zwyżce i są w przedziale od 1 proc. do 3,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że wzrost gospodarczy w Niemczech wyniesie 2,1 proc. Niemieckie Ministerstwo Gospodarki niedawno natomiast obcięło prognozę wzrostu na cały rok z 3,6 proc. do 2,2 proc. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się więc obecnie być nie recesja, lecz spowolnienie gospodarcze, któremu będzie towarzyszyć podwyższona inflacja (która wyniosła w kwietniu 7,4 proc. r./r. i była najwyższa od 1981 r.).
„Pomimo coraz silniejszych przeciwnych wiatrów, gospodarka niemiecka pozostaje fundamentalnie solidna. W krótkim terminie będzie mierzyła się ona i wraz z nią spółki z poważną niepewnością związaną z potencjalnym zakłóceniem przepływu surowców energetycznych, związanym ze znaczącym uzależnieniem Niemiec od gazu rosyjskiego (stanowiącego 40 proc. dostaw). Pomimo tego oraz ryzyka dalszych zatorów w łańcuchach dostaw, wciąż widzimy okazje wśród akcji spółek cyklicznych, mniejszych innowacyjnych firm, a także wśród spółek z rosnącymi dywidendami" – piszą analitycy UBS.
Bardzo niepokojącym sygnałem były jednak dane o produkcji przemysłowej w marcu. Spadła ona aż o 3,9 proc. w porównaniu z lutym i o 3,5 proc. rok do roku. – Niemiecki przemysł wyraźnie cierpi z powodu zakłóceń w łańcuchach dostaw spowodowanych wojną w Ukrainie i lockdownami w Chinach. Nastroje w przemyśle są bliskie poziomu z zeszłej wiosny, ale oczekiwania co do produkcji mocno się zmniejszyły od początku wojny i są teraz bliskie historycznej średniej. To interesujące, że oczekiwania produkcyjne załamały się, choć księgi zamówień wciąż są bogato wypełnione. Można to wytłumaczyć tym, że nowe lockdowny w Chinach i wojna w Ukrainie nie tylko stworzyły nowe napięcia w łańcuchach dostaw i na rynkach energetycznych, ale przypomniały też zeszłoroczne zawirowania. Biorąc pod uwagę to, że procesy produkcyjne w przemyśle niemieckim są bardzo umiędzynarodowione, można się spodziewać, że więcej na wpół wykończonych produktów będzie czekać na dostawy półprzewodników z Azji – twierdzi Carsten Brzeski, ekonomista ING.