Waldemar Lipka, prezes Kompapu (bezpośrednio i pośrednio poprzez spółkę Grand kontroluje 32,54 proc. akcji giełdowej spółki) studiował na Politechnice w Gdańsku, na wydziale mechaniczno-technologicznym. Studiów nie skończył. Nie wystarczyło na to czasu. – Żona żartuje, że zapomniałem. Dużo w tamtym czasie pracowałem. Zaczynałem od malowania statków, poznawałem wielu ludzi. Jeszcze na studiach założyłem z kolegą firmę Rant. Handlowaliśmy kserokopiarkami, sprowadzanymi z zagranicy. Był to fantastyczny czas do zarabiania pieniędzy – tłumaczy prezes Lipka.
[srodtytul]Przejęcie giełdowej spółki [/srodtytul]
W 1991 r. inwestor rozstał się ze wspólnikiem. Firmę przeniósł z Gdańska do Gdyni, i tak powstała spółka Grand, handlująca sprzętem biurowym. Zresztą to zamiar wprowadzenia jej na giełdę sprawił, że Waldemar Lipka zainwestował w Kompap. IPO Granda miało kosztować do 10 proc. oferty, dlatego inwestor szukał tańszej alternatywy i rozważał połączenie tej spółki z firmą giełdową. – Miałem znajomych w radzie nadzorczej Kompapu i dowiedziałem się, że Prokom Investments zamierza sprzedać swoje udziały. Złożono mi ofertę kupna i 3 stycznia 2007 r. stałem się prezesem i największym udziałowcem tej spółki – tłumaczy Waldemar Lipka. Za 29,97 proc. akcji Kompapu zapłacił około 3 mln zł.
Od 2001 r. inwestor ma też firmę handlową: Franet, oferującą sprzęt biurowy sprowadzany z Chin. – Nie chciałem, by w ramach firmy Grand sprzedawano sprzęt z grupy premium i importowany z Chin. Był czas, że spółka oferowała niszczarki warte 2 tys. zł i 200 zł – mówi Lipka. Jak informuje, teraz, w dobie kryzysu Franet radzi sobie lepiej niż Grand. Niewykluczone, że spółka trafi na NewConnect. Taki plan rozwoju przedstawił jej prezes Maciej Haberland. Obok emisji akcji na rynek byłaby też przeprowadzona emisja akcji dla pracowników. – Na razie twarde deklaracje w tej sprawie jeszcze nie zapadły – mówi Waldemar Lipka.
[srodtytul]Dobra inwestycja[/srodtytul]