Wszystko zaczęło się od żeglarstwa, które Artur Mikołajko, prezes Intersportu, zaczął uprawiać w czasach licealnych. – Żeglarstwo było sposobem na poznawanie świata – mówi. Był drużynowym, a później komandorem klubu żeglarskiego MKM Szkwał. Przez wiele lat organizował również międzynarodowe festiwale piosenki żeglarskiej Shanties. Posiada stopień kapitana jachtowego i kapitana motorowodnego. Na początek sklep żeglarski
Mimo że tuż po studiach na Politechnice Krakowskiej został inspektorem ochrony środowiska, to nie widział swojej przyszłości w roli urzędnika państwowego. Już po kilku miesiącach zrezygnował z pracy. Zainwestował wszystkie oszczędności, żeby założyć ze swoimi trzema przyjaciółmi (do dzisiaj współwłaścicielami Intersportu), sklep z akcesoriami dla żeglarzy. – Na tym znaliśmy się najlepiej – wspomina.
Oferta dość szybko została rozszerzona również na odzież i akcesoria do uprawiania innych popularnych dyscyplin sportu. Zaczęło jednak na nie brakować miejsca, więc na początku lat 90. Mikołajko otworzył swój pierwszy duży salon sportowy o powierzchni ponad 1 tys. mkw. pod marką MAKS (od pierwszych liter imion założycieli) w jednej z krakowskich galerii. Sklep w tym miejscu, ale już pod marką Intersport działa do dziś.
Mikołajko przyznaje, że na początku nie było łatwo. W pierwszym roku firmie groziło nawet bankructwo. Sprzedaż nie była na takim poziomie, żeby pokryć wszystkie koszty. Pomogło jednak dalsze poszerzanie oferty oraz wprowadzenie do sprzedaży wyrobów znanych światowych marek sportowych. Kolejny duży sklep zdecydował się ze wspólnikami otworzyć dopiero po kilku latach. Z perspektywy ocenia, że wejście do galerii handlowych było trafioną decyzją. Tam przenieśli się także klienci.
[srodtytul]W planach rozwój organiczny[/srodtytul]