Przygodę z biznesem zaczynałem od prowadzenia małego sklepu spożywczego wynajmowanego od spółdzielni. Potem założyłem hurtownię rybną – opowiada Bogusław Kowalski. Dodaje, że jako pierwszy wprowadził w kraju nowy model zaopatrywania sklepów w towar. – Przedtem klienci sami jeździli do hurtowni. Aby zaoszczędzić ich czas, my jeździliśmy do nich. To zdało egzamin – mówi.
[srodtytul]Wzloty i upadki[/srodtytul]
Biznes dobrze się rozwijał. Jednak nie zawsze było kolorowo. – Mieliśmy przygodę, która sprawiła, że po roku działalności musieliśmy zaczynać znów od zera. Ponieważ spółdzielnie nie płaciły zbyt dobrze, wprowadziliśmy własną metodę odbierania płatności. Codziennie jeździł nasz wysłannik i pod koniec dnia pobierał od sklepów utarg. Pewnego dnia wrócił bez niczego. Ktoś ukradł mu samochód, w którym były pieniądze z tygodniowego objazdu – wspomina Kowalski. Kwota była niebagatelna. Przewyższała całą wartość firmy. – Trzeba było znów zaczynać od zera. Udało nam się podnieść. Nasze obroty stopniowo rosły – opowiada.
Los nie szczędził Graalowi kolejnych przygód. – Jednego dnia, kiedy firma była już całkiem spora, odeszły od nas trzy osoby. A wtedy to było całe kierownictwo działu handlowego. Okazało się, że podkupił ich jeden z naszych konkurentów. Zmusiło nas to do jeszcze bardziej wytężonej pracy, co zaowocowało umocnieniem się naszej firmy na rynku – podkreśla biznesmen.
W 2005 roku Kowalski wprowadził Graala na giełdę. Spółka pozyskała ze sprzedaży akcji 22 mln zł. Pieniądze przeznaczyła na konsolidację branży rybnej. W ciągu kilku lat wyrosła na czołowego gracza na rynku. – Chcemy być pionierem na każdej płaszczyźnie. To nasza firma wprowadzała zmiany, które teraz są już normą na rynku, począwszy chociażby od zmian dotyczących opakowań, a na konsolidacji branży kończąc – mówi prezes Graala.