Gdy słyszymy Triumph, myślimy dziś najczęściej o podkreślającej kobiecy wdzięk bieliźnie, ale dla miłośników motoryzacji jasne jest, że pod tą samą nazwa kryją się wspaniałe, sportowe samochody.
Historia tej klasycznej, brytyjskiej marki trwała wiek, a dokładnie 101 lat. Powstała w roku 1885 i początkowo oferowała rowery – nazwa firmy brzmiała wówczas Triumph Cycle Company. Dopiero w 1923 roku z jej taśm produkcyjnych zaczęły zjeżdżać samochody, a zmiana nazwy na Triumph Motor Company nastąpiła po kolejnych siedmiu latach. W późniejszym okresie kilkakrotnie zmieniali się jej właściciele, aż do likwidacji w 1984 roku. Prawa do marki są jednak w posiadaniu BMW, więc kto wie, być może pewnego dnia na drogi wyjadą jeszcze nowe triumphy?
Na razie jednak możemy się cieszyć tymi wiekowymi, które wciąż zachwycają urodą. Jednym z ciekawszych modeli jest niewątpliwie TR3. Seria TR zaczęła być produkowana w tym samym roku, w którym my wylewaliśmy krokodyle łzy po śmierci Józefa Stalina. Produkowana była blisko trzy dekady, od 1953 do 1981 roku i doczekała się aż ośmiu generacji, choć słowo generacja jest tu raczej na wyrost. Zmiany w kolejnych odsłonach nie były rewolucyjne, takowe przyniósł dopiero model TR7, ale to już lata 70. Nas interesuje okres wcześniejszy i triumph TR3.
Zadebiutował w 1955 roku na salonie w Genewie. Najpierw napędzał go 95-konny silnik o pojemności 1991 cm sześc. Powiemy dziś, że to niewielka moc, ale wystarczająca, by ważące niespełna tonę auto rozpędzić do niemal 170 km/h. Zużycie paliwa wynosi powyżej 10 litrów na 100 km, co jest wynikiem rozsądnym. Produkcja modelu trwała do 1962 roku i jedyną istotną zmianą było w tym czasie wprowadzenie mocniejszej, 100-konnej jednostki 2139 cm sześc.
Brytyjska fabryka wypuściła tylko 13 tysięcy egzemplarzy TR3, ale obecnie na rynku znajdziemy ich wciąż sporo. Przede wszystkim za granicą – w Niemczech, Holandii, Stanach Zjednoczonych. Ceny wyremontowanych, pozostających w znakomitej formie aut, z lat 1957–1962, wynoszą zazwyczaj od 20 do 40 tys. euro, ale można znaleźć też lepsze okazje, i to w Polsce. Po krótkich poszukiwaniach udało mi się znaleźć TR3 za 80 tys. zł.