– Nie można być już bardziej innowacyjnym – tak opisał nowe urządzenie Phil Schiller, wiceprezes Apple ds. marketingu, podczas niedawnej konferencji w San Francisco.
Ten komputer pokazuje, że firma z logo nadgryzionego jabłka znów chce wytyczać trendy technologiczne na świecie. Wielu obserwatorów rynku zarzuca jej bowiem pozostanie w tyle za rywalami, co dzieje się niemal od dwóch lat, czyli od śmierci Steve'a Jobsa.
Tę stagnację odczuć można, zarówno biorąc do ręki urządzenia konkurencji, jak i patrząc na kurs giełdowy Apple. Po kulminacji w połowie 2012 roku, kiedy Apple stał się najbardziej wartościową firmą na świecie i kurs jego akcji wzbił się na niebotyczną wysokość ponad 700 dolarów, można zaobserwować stopniowy spadek jego notowań. Od tamtego czasu gigant utracił ponad 35 proc. swojej wartości rynkowej.
Pogłębiające się rozczarowanie brakiem innowacyjności musiało mocno zaniepokoić dyrektora generalnego Tima Cooka i głównego projektanta Jonathana Ive'a. Dlatego tydzień temu w San Francisco pokazali oni pierwsze w pełni autorskie projekty, stworzone już po śmierci Jobsa. Najbardziej spektakularny jest nowy Mac Pro.
Komputer o tej nazwie zadebiutował na rynku w 2006 roku w formie stacji roboczej o tradycyjnej w kształcie, srebrzystej obudowie z siatką na froncie. Od tego czasu otrzymywał regularne aktualizacje podzespołów, ale nie były to rewolucyjne zmiany. Aż do teraz.