[b]Notowane spółki z pana grupy wciąż prowadzą działalność operacyjną na niewielką skalę. Czy w przyszłym roku akcjonariusze mogą się spodziewać przełomu?[/b]
W 2010 roku położyliśmy nacisk na działalność uzupełniającą w firmach, czyli inwestycje w akcje na GPW i NewConnect. Dzięki temu spółki nie wykazują już strat netto i poprawiły kapitały własne. Słyszę uwagi, że co to za zyski netto, skoro są papierowe, wynikają z aktualizacji wyceny akcji. Nikt nie może jednak powiedzieć, że pozyskanie przez Fon Ecology 6,5 mln zł ze sprzedaży walorów Chemoservisu to papierowy zysk.W 2011 roku weźmiemy się za działalność stricte operacyjną. Chcielibyśmy zainwestować w gotowe projekty energetyczne – elektrownie wodne, wiatrowe, przedsięwzięcia związane z produkcją biomasy. Zobaczymy, niestety właściciele takich obiektów bardzo się teraz cenią.
[b]Czy w 2011 roku pojawi się pan w jakiejś nowej spółce na giełdzie?[/b]
Jeśli nadarzy się okazja, owszem, ale nie zamierzam iść w ilość. W spółki angażuję się długoterminowo, interesuje mnie ich rozwój.Przyznam jednak, że myślimy o powołaniu wehikułu, który będzie się pojawiał w giełdowych firmach, przekraczając próg 5 proc., ale jednocześnie będzie inwestował krótkoterminowo. Zostanie to jasno zakomunikowane – żeby nie było żadnych wątpliwości czy rozczarowań.Mniejszą wagę przywiązywać będziemy do NewConnect. W I kwartale można się spodziewać debiutu Elkopu Energy.
[b]Jak pan odbiera to, że wielu inwestorów giełdowych z jednej strony stara się naśladować pana ruchy inwestycyjne, licząc na efekt „magii nazwiska” i zysk, a z drugiej uważa pana za spekulanta, który handluje obietnicami i wizjami, by jak najwięcej zarobić kosztem mniej doświadczonych i wyrobionych graczy? A może w ogóle jest to pewien rodzaj gry między panem a innymi inwestorami – kto kogo przechytrzy i kto na kim zarobi?[/b]