– Polska jest jedynym krajem z takim artystycznym potencjałem – stwierdził ostatnio w wywiadzie dla New Contemporary Blog Fabio Cavallucci, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Podał przy tym trzy powody, dla których tak właśnie twierdzi. Pierwszym jest ogromna liczba młodych (ale nie tylko młodych) zdolnych artystów, którzy podbijają świat. Drugim jest zainteresowanie sztuką, a trzecim jest wysoki poziom sztuki w Polsce oraz wsparcie dla niej ze strony państwa. Co ciekawe, mówi to człowiek, który urodził się we Włoszech i przybył do Polski, żeby zarządzać jedną z ważniejszych instytucji zajmujących się promocją sztuki współczesnej.
Rzeczywiście w Polsce mamy spore grono młodych zdolnych artystów, którzy mają szansę na międzynarodową karierę lub już ją rozpoczynają. Mamy również instytucje, które mogą pomóc im odnieść sukces. Potencjał rynku sztuki w Polsce jest ogromny i słów obecnego dyrektora CSW powinni słuchać z uwagą również inwestorzy. Dlaczego?
Mimo że prace polskich artystów zazwyczaj nie osiągają jeszcze takich pułapów cenowych, żeby znaleźć się w światowej czołówce, to jednak z pewnością można na nich bardzo dobrze zarabiać. Ci, którzy w latach 70. wyłożyli po 100–300 dolarów na prace Jerzego Nowosielskiego, Tadeusza Kantora, Wojciecha Fangora czy Marii Jaremy, mają powody do satysfakcji, również finansowej. Ceny obrazów tych twórców osiągają na krajowych aukcjach poziomy kilkuset tysięcy złotych. Reliefy Henryka Stażewskiego w latach 90. kosztowały około 100 dolarów, teraz dochodzą do 100 tys. euro, oleje Tarasina przed 20 laty były do kupienia po kilka tysięcy, teraz dochodzą do 100 tys. złotych.
Takie informacje z rynku sztuki mogą zachęcić do tworzenia kolekcji również w celach inwestycyjnych. Znalezienie kolejnego artysty, który mógłby powtórzyć sukces Kantora, Fangora czy Nowosielskiego, jest oczywiście bardzo trudne, lecz nie jest niemożliwe. Mamy bowiem spore grono młodych zdolnych artystów, którzy już podbijają świat oraz prawdziwą rzeszę tych, którzy mogą pójść w ich ślady. Dla przykładu, niedawno świat obiegła informacja, że czterech polskich artystów weźmie udział w głównej wystawie 55. Biennale w Wenecji, zatytułowanej „Il Palazzo Enciclopedico". Są nimi: Paweł Althamer, Mirosław Bałka, Jakub Julian Ziółkowski oraz Artur Żmijewski.
Polska ma również to szczęście, że posiada instytucje, które mogą zająć się promocją artystów na arenie międzynarodowej. Oczywiście nad Wisłą działają takie państwowe podmioty, jak CSW Zamek Ujazdowski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie czy Zachęta. Jednak oprócz nich powstały już prężnie działające prywatne galerie, które uczestniczą w międzynarodowych targach sztuki oraz w najważniejszych wydarzeniach na świecie. To dzięki pracującym w ich murach ludziom świat usłyszał o Jakubie J. Ziółkowskim czy Wojciechu Bąkowskim.