W długim okresie giełda przyniesie sowite zyski

Pytania do Romana Przasnyskiego, analityka Open Finance

Aktualizacja: 11.02.2017 00:50 Publikacja: 18.07.2013 14:00

W długim okresie giełda przyniesie sowite zyski

Foto: GG Parkiet

Mamy inflację na historycznie niskim poziomie. Pojawia się pytanie, jak wykorzystać taką sytuację, aby zwiększyć oszczędności?

Przede wszystkim trzeba umieć wykorzystać każde okoliczności do poszukiwania możliwości zarabiania pieniędzy, korzystając z instrumentów oszczędnościowych czy inwestycyjnych. Sztuka polega na właściwym zdiagnozowaniu tych okoliczności i doborze stosownych do tego instrumentów. Na szczęście z tym pierwszym obecnie nie ma wielkiego problemu, przynajmniej w kwestii kształtowania się zjawisk inflacyjnych oraz cyklu polityki pieniężnej. Nie oznacza to jednak, że decyzje inwestycyjne będzie się podejmowało łatwo i przyjemnie, a zyski pojawią się same. Mowa tu bowiem oczywiście o generalnych tendencjach, a jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, co jest szczególnie odczuwalne w inwestowaniu. Rynkowe i makroekonomiczne tendencje mają to do siebie, że rzadko przebiegają gładko i bez zakłóceń, w sposób liniowy. A do tego, jak zwykle, nie brakuje czynników niepewności i ryzyka.

Zacznijmy zatem od polskich akcji i obligacji.

Coraz bardziej powszechna jest opinia, że obecnie jest najlepszy czas na kupowanie akcji, które w dłuższym horyzoncie powinny przynieść sowite zyski, zaś obligacje można odstawić do lamusa. Jeśli chodzi o pierwszą część tych poglądów, wszystko wskazuje, że tak jest rzeczywiście. Ale obligacji bym nie skreślał z listy inwestycyjnych celów. Wciąż jesteśmy w fazie spowolnienia gospodarczego, co w połączeniu z niską inflacją i spadającymi stopami procentowymi, tworzy okazje inwestycyjne. Problem w tym, że nie wiadomo jak będzie przebiegał powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Równie dobrze możemy mieć do czynienia z długotrwałą stagnacją. To może powodować, że hossa na rynku akcji będzie się rodzić w bólach i pierwszy okres może być dla inwestorów stresujący. A więc w dalszym ciągu w portfelach inwestorów powinny się znajdować różnego rodzaju instrumenty. W części akcyjnej trudno na razie typować określone kategorie, choć pewne ogólne tendencje są już widoczne. Przede wszystkim widać, że o wiele lepiej radzą sobie giełdy krajów rozwiniętych, zaś na większości emerging market sytuacja jest znacznie gorsza i ta tendencja prawdopodobnie utrzyma się jeszcze przez pewien czas. Jednak to, że indeksy na Wall Street biją rekordy wszech czasów, wcale nie musi oznaczać, że hossa będzie tam trwała przez kilkanaście najbliższych miesięcy.

W jakich branżach i segmentach szukać najlepszych okazji?

Na naszym rynku widoczna jest przewaga segmentu średnich spółek nad firmami zgrupowanymi w WIG20 i tu też można się spodziewać kontynuacji tej tendencji. W ujęciu branżowym najsłabiej radzą sobie spółki surowcowe i energetyczne i na razie nie zanosi się na zmianę ich perspektyw. W warunkach niskich stóp procentowych i słabej gospodarki trudno też liczyć na spółki sektora bankowego. Do dobrego zachowania części firm budowlanych i deweloperskich trzeba wciąż podchodzić z rezerwą. Możemy mieć tu do czynienia z odreagowaniem poprzedniej silnej przeceny, a nie przełomem i trwałą tendencją wzrostową. W każdej branży można jednak znaleźć spółki godne zainteresowania i wyróżniające się dobrymi perspektywami. Lepiej więc skupić się na poszukiwaniu perełek, niż kierować się schematycznym wyborem branż i sektorów cyklicznych, bądź defensywnych. W przypadku obligacji warto zwrócić uwagę na rosnącą popularność i atrakcyjność papierów korporacyjnych, oferujących znacznie wyższe oprocentowanie niż obligacje skarbowe. Ale w tej kategorii należy też liczyć się ze sporym ryzykiem, zarówno zwrotu kapitału, jak i wypłaty odsetek. Wybierać więc trzeba papiery spółek znajdujących się w dobrej kondycji i renomowanych. A te zwykle nie oferują rewelacyjnego oprocentowania, choć mogą stanowić konkurencję dla papierów skarbowych.

Oczywiście, należy przy tym pamiętać o dywersyfikacji?

O dywersyfikacji trzeba pamiętać w każdej sytuacji. Dlatego absolutnie nie należy angażować całego kapitału na przykład w akcje, nawet jeśli warunki temu sprzyjają i jest się przekonanym, że ich kursy będą rosnąć. Zawsze należy zostawić sobie pewien bufor bezpieczeństwa, na przykład właśnie w postaci lokat. W tym przypadku szczególnie należy zwracać uwagę na realną, a nie nominalną wysokość oprocentowania.

A propos lokat czy warto trzymać tam dziś nasze pieniądze?

Częstym błędem mniej doświadczonych posiadaczy kapitału jest kierowanie się oprocentowaniem nominalnym. Gdy zacznie ono wyraźnie spadać, uznają oni, że ta forma oszczędzania traci na atrakcyjności. Tymczasem w rzeczywistości może być inaczej. Od marca 2011 do lipca 2012 r. nominalne oprocentowanie lokat było znacznie wyższe niż obecnie, zaś ich posiadacz realnie tracił, wskutek bardzo wysokiej inflacji. Wspomnienie sięgających 6-7 proc. „zysków" z lokat zakładanych kilkanaście miesięcy temu może prowadzić do błędnych wniosków i decyzji. Osoby preferujące bezpieczeństwo posiadanych oszczędności powinny pozostać przy lokatach i w rzeczywistości tak robią. Trzeba jednak pamiętać, że realne zyski z lokat, choć jeszcze stosunkowo wysokie, będą spadać, wraz z powrotem wyższej inflacji. Od kilku miesięcy obserwujemy silnie rosnącą tendencję zysku z lokat w ujęciu realnym, ale dotyczy ona lokat zawieranych wcześniej. Dla przykładu, realne oprocentowanie rocznej lokaty założonej w czerwcu ubiegłego roku dzięki silnie spadającej inflacji sięga średnio prawie 4 proc. Zyskowność lokat oferowanych obecnie, będzie się zmniejszała wraz ze wzrostem inflacji. A ta przecież za rok z pewnością będzie dużo wyższa niż osiągnięte w czerwcu 0,2 proc. Oceniając więc atrakcyjność lokat bankowych trzeba brać pod uwagę obecną wysokość oprocentowania i przyszłą wielkość inflacji. Przyjmując, że aktualnie najlepsze bankowe oferty lokat 12 miesięcznych sięgają 3,5 proc. i zakładając, że w czerwcu przyszłego roku inflacja wyniesie 1 proc., możemy liczyć na realny (bez uwzględnienia podatku) zysk w wysokości 2,5 proc., czyli dużo niższy niż w przypadku lokat zakładanych przed rokiem. Należy więc liczyć się ze stopniowym spadkiem atrakcyjności lokat, choć z pewnością nie będzie to proces ani szybki, ani gwałtowny. Jego tempo zależeć będzie od zachowania się inflacji w przyszłości.

Co z kolei z funduszami inwestycyjnymi?

Tu oczywiście wybór także zależny jest od skłonności do ryzyka. Najbardziej odważni wybiorą z pewnością fundusze akcji i prawdopodobnie będzie to wybór najbardziej zyskowny, choć nie brakuje czynników czynników, które mogą zniweczyć najbardziej wygórowane nadziej na zyski. W przypadku wyboru odpowiedniego dla siebie rodzaju funduszy, należy jednak pamiętać, że będziemy mieli czynienia ze zmieniającymi się warunkami, wpływającymi na efektywność inwestowania. Zarówno w przypadku inflacji, jak i stóp procentowych jesteśmy obecnie w pobliżu minimalnych wartości tych parametrów, a więc należy zakładać ich wzrost. Nawet jeśli nie nastąpi on szybko i nie będzie dynamiczny, musimy go w swych decyzjach i kalkulacjach uwzględniać, szczególnie jeśli inwestujemy właśnie z myślą o dłuższym horyzoncie. A w tych zmieniających się warunkach zmieniać się także mogą oceny ryzyka. Z punktu widzenia cyklu, w jakim znajduje się polityka pieniężna, trzeba zwrócić szczególną uwagę na fundusze obligacji. Osiągają one bardzo dobre rezultaty w okresie, gdy stopy procentowe spadają, tak jak się to działo w ciągu ostatnich miesięcy. Jednak gdy cykl obniżania stóp się zakończy, a prawdopodobnie właśnie taki moment nastąpił lub nastąpi już wkrótce, wyniki funduszy obligacyjnych mogą być mocno rozczarowujące. Z taką sytuacją mamy do czynienia już od kilku miesięcy. Od początku roku większość tego typu funduszy przynosi niewielkie straty. Dotyczy to funduszy inwestujących głównie w obligacje skarbowe. W takich warunkach odpowiednim wyborem dla osób stawiających na bezpieczeństwo swoich pieniędzy, będą fundusze rynku pieniężnego, które dzięki większej elastyczności mogą przynieść znacznie lepsze efekty niż fundusze obligacji.

Na koniec proszę jeszcze o prognozę. Kiedy inflacja wróci znowu do poziomów, które wytyczyło sobie NBP jako cel inflacyjny?

Wszystko wskazuje na to, że niska inflacja będzie nam towarzyszyć przez dłuższy czas. Zależeć to będzie od tempa wzrostu gospodarczego. Choć koniunktura będzie się stopniowo poprawiać, trudno liczyć na jej wysoką dynamikę co najmniej do końca 2014 r. Mniej więcej tyle samo czasu może zająć inflacji powrót do znacznie wyższego poziomu niż obecnie. Na jej dotarcie w okolice ustalonego przez NBP celu, czyli 2,5 proc. prawdopodobnie trzeba będzie poczekać jeszcze dłużej. Warto się tu oprzeć na prognozach ekspertów z banku centralnego. Wskazują one, że do końca 2014 r. inflacja będzie niższa niż 1,5 proc. aż do pierwszych miesięcy 2015 r., a do celu inflacyjnego zbliży się dopiero pod koniec 2015 r. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu długookresowe prognozy także bywają obarczone sporym ryzykiem i należy je weryfikować, odpowiednio do zmieniających się warunków makroekonomicznych. W każdym razie mamy przed sobą dłuższy okres niskiego tempa wzrostu cen i trzeba ten fakt brać pod uwagę w decyzjach inwestycyjnych.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza