Ogryzeczki z potencjałem

Sprzedaj kolekcję, kupisz sobie mieszkanie.

Publikacja: 01.05.2015 17:59

Za 9 tys. zł kupiono niewprowadzony do obiegu banknot z 1965 roku.

Za 9 tys. zł kupiono niewprowadzony do obiegu banknot z 1965 roku.

Foto: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Sukcesem zakończyła się 25 kwietnia aukcja zabytkowych monet i banknotów Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (www.wcn. pl). To dobra wróżba dla aukcji Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk (www. aukcjamonet.pl), która odbędzie się 23 maja. Kolekcjonerzy numizmatów mają utrudnione poszukiwania. Krajowe antykwariaty coraz częściej odchodzą od specjalizacji, mieszają ofertę. Przez to ciekawe numizmaty znaleźć można w całkiem przypadkowych miejscach.

Za 28 tys. zł kupiono floren francuski z lat 1418–1429. To drugi egzemplarz tej monety znany w świecie. Dotychczas jedyny oficjalnie notowany znajduje się w Gabinecie w Brukseli. Moneta jest nieefektowna. Na fotografii w katalogu WCN trudno określić kruszec, ponieważ egzemplarz jest tak spatynowany. Jest to złoto (3,3 g). Ta ekstremalnie rzadka moneta miała cenę wywoławczą 20 tys. zł.

Kto kupił ten rarytas? Może ktoś ze świata? Ustawa o ochronie dóbr kultury dopuszcza możliwość oficjalnego wywozu określonych zabytków. Słusznie! To krok do umiędzynarodowienia polskiego rynku. Poprzednia patologicznie restrykcyjna ustawa zakazywała wywozu wszystkich dóbr kultury. Było to wygodne alibi dla polityków. Mogli mówić, że dbają o narodowe zasoby. W praktyce zabytki tonami wywożono z Polski, zwłaszcza w czasach PRL.

Po aukcji w Warszawskim Centrum Numizmatycznym jej uczestnicy plotkowali, że kolekcjoner z Litwy kupił sobie wyśnionego trojaka z 1597 roku, wybitego w Wilnie, więc jest to niewątpliwie litewska moneta. Szczęśliwy nabywca dał 13 tys. zł (wyw. 5 tys. zł). Bardzo dobrze! Dzięki temu zakupowi Litwin upolował ostatniego trojaka, jakiego brakowało mu do kompletu. Ma wszystkie trojaki, jakich szukał po świecie. Teraz wyda katalog swojego zbioru. Przedstawi w nim kupioną w Warszawie monetę z opisem jej pochodzenia.

Zarobić na kawałku blachy

Jak zwykle celowo wybrałem z katalogu nieefektowne obiekty, które być może poniewierają się w domach. Ich właściciele nie zdają sobie sprawy, że mogą przyzwoicie zarobić na kawałeczku blaszki, która od zawsze leży w szufladzie. Niepozornie wygląda np. denar z ok. 1325 roku. Kolekcjonerzy czule mówią na taką monetę „ogryzeczek". Ten strzępek blachy kupiono za 4,2 tys. zł (wyw. 2,5 tys. zł).

Rasowy kolekcjoner jest w stanie dostrzec skarb w najbardziej nieefektownym „ogryzeczku". Za 32 tys. zł kupiono denar Bolesława Chrobrego wyceniony na 4 tys. zł. To dobry przykład, jak wielki potencjał drzemie w numizmatach.

Koniecznie kupcie archiwalny już katalog omawianej tu aukcji. Zobaczcie, jak niepozorna jest ta moneta. To robi wrażenie nawet na laiku.

Jaką trzeba mieć wiedzę i wyobraźnię, żeby wykreować tak rekordową cenę! O tę monetę biło się kilka osób. Odkryły one w tej monecie tajemnicę, o której być może nie wiedział właściciel antykwariatu. A może niska cena wywoławcza miała mobilizować do ostrej licytacji? Może wiedziano, że jest to aukcyjny pewniak?

Faktem jest, że kolekcjonerzy mają wyjątkową wiedzę o upragnionych przedmiotach i wielką motywację to pogłębiania wiedzy. W 2003 roku zrobiłem w „Rzeczpospolitej" wywiad z kolekcjonerem Janem Nowakiem-Jeziorańskim, legendarnym dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Mówił tam m.in. o tym, jak intensywnie studiował, żeby jak najwięcej wiedzieć o swoich zdobyczach.

Legendarnym kolekcjonerem porcelany jest Ireneusz Szarek. Oficjalnie ekspertyzował zakupy dla np. Wawelu, choć formalnie jest inżynierem telekomunikacji kolejowej... Wybitną kolekcję Ireneusza Szarka wystawiał Zamek Królewski. Wiedza kolekcjonera procentuje. Dzięki fachowości zdobywał skarby. Część kolekcji sprzedał do najlepszych muzeów. Dzięki temu, w późnym wieku, kupił sobie mieszkanie. Wcześniej każdy grosz topił w porcelanie i bibliotece na jej temat, a mieszkał nie najlepiej.

Wracam do relacji z aukcji numizmatów. 5,5 tys. zł zapłacono za banalne 2 zł z 1831 roku (wyw. 2 tys. zł). Grawer pomylił się i zamiast litery „Ł" w wyrazie złote, wybił literę „L". Prawidłowo wybita moneta miałaby cenę do tysiąca złotych. Moneta jest pięknie, wyraźnie wybita. Gdybym wziął ją do ręki, jako laik nie zwróciłbym uwagi na błąd. Rasowy kolekcjoner lub inwestor ma ukierunkowaną uwagę, dzięki temu wyłowi skarb z oceanu rzeczy banalnych.

9 tys. zł zapłacono za niewprowadzony do obiegu banknot 20 zł z 1965 roku (zdjęcie powyżej). To wczesna praca grafika Andrzeja Heidricha. Artysta zaprojektował banknoty, jakimi od półwiecza posługujemy się na co dzień. Jak ten rarytas wydostał się z Wytwórni Papierów Wartościowych?

40 tys. zł (wyw. 10 tys. zł) zapłacono za banknot 100 rubli z 1886 tzw. tęczowy. Pisałem o nim w „Parkiecie" 11 kwietnia. Gdyby banknot był w idealnym stanie, osiągnąłby cenę ok. 150 tys. zł.

Przyzwoicie zapłacono za pieniądze zastępcze emitowane przez szpitale dla psychicznie i nerwowo chorych. 2 tys. zł (wyw. 750 zł) osiągnęły banknoty ze szpitala w Stroniu Śląskim. Te pieniądze to nadal zagadka. Czekają na wnikliwego kolekcjonera z pasją badacza.

Nieco inny charakter ma oferta Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk. Jest tam więcej obiektów o spektakularnej wartości historycznej, a zwłaszcza materialnej. Są np. unikatowe złote medale. Od 60 tys. zł rozpocznie się licytacja unikatowego medalu z wizerunkiem Samuela Bogumiła Lindego, autora pierwszego słownika języka polskiego. Unikatem jest medal z wizerunkiem cara Aleksandra III.

11 kwietnia prezentowaliśmy unikatowy medal przyznany w Paryżu malarzowi Henrykowi Rodakowskiemu. To prawie pół kilograma złota! Takie przedmioty mają prezencję. Nawet dla laika jest oczywiste, że są to skarby.

Tanie medale czekają

Medale nadal są niewspółmiernie tanie w relacji do ich rzadkości, a przede wszystkim wartości estetycznej. Na aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego sprzedano srebrne rzadkie medale z XVII wieku. Mają tyle szczegółów, że są jak opowiadania, można je czytać.

Warszawski Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk bierze udział w najważniejszych targach numizmatycznych na świecie. Propaguje tam polską kulturę i oficjalnie, legalnie oferuje drobne obce numizmaty, które mogą zainteresować świat.

Numizmatyka i falerystyka (kolekcjonerstwo orderów i odznak) to dziedziny rynku: stabilne, silne i rosnące. Pojawił się jednak nowy problem. Otóż domy aukcyjne, dla zysku, mieszają ofertę. Na przykład Rempex, który zawsze handlował malarstwem, rzemiosłem artystycznym i meblami, coraz częściej zaczyna oferować dawne książki. Podobnie inne firmy odstępują od swojej specjalizacji.

Kolekcjonerzy i inwestorzy skarżą się, że przez to mogą przeoczyć poszukiwany rarytas. Ostatnio opisywałem zabytkowy papier wartościowy, który zamiast na aukcję numizmatyczną trafił w raczej przypadkowe miejsce. Był niefachowo opisany i wyceniony.

Największy krajowy antykwariat książkowy Lamus (www.lamus.pl) świadomie od lat urozmaica papierową ofertę. Zawsze w katalogu jest dział „Pamiątki historyczne i patriotyczne". Można tam znaleźć unikatowe ordery, medale, biżuterię, pasy słuckie lub porcelanę, teraz jest np. serwis z herbem Burbonów. Jest też Gwiazda Krzyża Wielkiego Orderu Virtuti Militari księcia Józefa Poniatowskiego z 1809 roku (wyw. 45 tys. zł). Przedmiot ten byłby atrakcją oferty największych antykwariatów numizmatycznych. Sam opis proweniencji w katalogu Lamusa zajmuje stronę gęstego druku. To intrygująca lektura nawet dla laika.

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy