W czasie wakacji pomyślimy o zamówieniu portretu własnego lub bliskich nam osób. Portret- dzieło sztuki cieszyć nas będzie w domu. Dodatkowo zapewni nam nieśmiertelność, ponieważ wystawiany będzie w muzeach i reprodukowany w albumach. W ostatnich latach portret u klasyka powojennego malarstwa Wojciecha Fangora (ur. 1922) kosztował 60–100 tys. zł, zależnie od formatu. To dużo?
Fangor jest najdroższym malarzem na krajowych aukcjach. Obrazy artysty kupowane są po 300–450 tys. zł. Tydzień temu w „Parkiecie" Dobromiła Błaszczyk w relacji z tegorocznych Targów Art Basel poinformowała, że zachodnia galeria obraz Fangora oferowała za 300 tys. dolarów. Po 2000 roku u Fangora prywatnie zamówiono bodaj tylko pięć portretów. To mało!
Portret to styl życia, to ważny element mieszczańskiego etosu. W krajach, w których od zawsze istnieje mieszczaństwo, portret malarski i rzeźbiarski dziś zamawiany jest tak samo jak 100 lat temu. Nieprawda, że portret fotograficzny wyparł w świecie portret malarski lub rzeźbiarski. U nas tradycję prywatnego zamawiania portretu zniszczyła komuna. Komunistyczna propaganda oficjalnie uznawała prywatne zamawianie portretu za przeżytek zgniłego burżuazyjnego stylu życia.
Mieczysław Welter (ur. 1928) to klasyk rzeźby, autor ok. 20 pomników, które wykonał za granicą, od Grecji po Meksyk. W latach 80. artysta zarabiał na świecie wykonywaniem portretów. W kraju z tej usługi korzystali przede wszystkim lub wyłącznie kolejni obcy dyplomaci akredytowani w Polsce. Welter żartuje, że po odkuciu rzeźby w granicie daje na nią gwarancję na 350 tysięcy lat, bo granit to materiał niezniszczalny.
Rzeźby przetapiano na armaty
29 maja 2002 r. przeprowadziłem wywiad z Mieczysławem Welterem dla „Rzeczpospolitej". Zacytuję fragment tamtej wypowiedzi.